demonstracje

Polska lewica

W Alejach Ujazdowskich cichy wyścig zbrojeń. Elewacja KPRM dziś wieczorem była mocniej oświetlona niż do tej pory. To osłabiło kontrast obrazu z rzutnika i pogorszyło jego czytelność. Jest już kilka pomysłów, co można na to poradzić.

Rozmiar zgromadzenia podobny do wczorajszego, z tą różnicą, że przybyło namiotów KOD. Ich mieszkańcy zaopatrzyli się w nowy transparent, jasno sygnalizujący, że nie są KODem właściwym, lecz, jeśli dobrze rozumiem, frakcją mniejszościową kontestującą obecny zarząd.

W międzyczasie trafiłem na wpis “lojalisty” deklarującego dość bezkrytyczną wierność wobec lidera, w obliczu wrogich czynników podważających słuszność jego linii. Wydaje mi się, że grupa, w której różnica zdań na temat bieżącej strategii prowadzi do jawnego rozłamu i wypowiedzi w tonie cokolwiek wodzowskim, nie jest przygotowana do tego, by w jej ramach współdziałały partie różniące się w sprawach zasadniczych.

Tymczasem w Alejach Ujazdowskich chcąc-nie chcąc powstał “proof of concept” takiego współdziałania. KOD miał dziś własne nagłośnienie, przez które emitował hasła bliskie sobie, lecz nie zawsze nam. Zwłaszcza nie spodobało nam się “precz z Kaczorem”, któremu można postawić zarzuty zarówno etyczne, jak i pragmatyczne. Wyobrażam sobie, że im z kolei mogły się nie podobać uwagi o szkodliwości duopolu POPiS. Stanęliśmy więc przed wyzwaniem emocjonalnym, a mimo to:

  • nadal pewne hasła mogliśmy głosić wspólnie (członkom KOD spodobało się zwłaszcza “nikt nie stoi ponad prawem”),
  • nie było zamierzonego przekrzykiwania się ani zagłuszania (choć sposób współdzielenia przestrzeni akustycznej trzeba jeszcze dopracować),
  • nastąpiła wymiana symbolicznych gestów dobrej woli, takich jak skandowanie “dziękujemy” czy… zaproszenie na zupę.

A więc nie było czego się bać. Odrobina prostej życzliwości czyni cuda.

W sektorze razemowym wyeksponowana flaga tęczowa. Jeden z uczestników wyraził żal, że zapomniał zabrać ze sobą flagę europejską. Flaga KOD też zawitała na dłuższą chwilę. Ekscytującą jawi mi się ewentualność, że ktoś mógłby przyłączyć się do protestu specjalnie po to, by dodać swoją flagę do zestawu. To byłby znacznie piękniejszy obraz Polski niż jednogatunkowy las biało-czerwony.

Po trzech dniach wystawania na dworze w zimną i wilgotną pogodę demonstranci muszą już być zmęczeni. Jednak przynajmniej z wierzchu widać po nich raczej umacniający się entuzjazm. To zostaje w człowieku, gdy się stamtąd wychodzi – do tego stopnia, że wsiadając do tramwaju na placu Unii Lubelskiej odczułem pewien dysonans. Przed chwilą byłem wśród osób podekscytowanych pewną sprawą, a nagle jestem w równie licznej zbiorowości, która zdaje się nic o niej nie wiedzieć.

Wiem, że to nieprawda, bo wiele wskazuje, że wydarzenia są śledzone. Myślę, że faktyczny rozdźwięk polega na tym, że ludzie nie mają poczucia, że sprawa Trybunału zagraża im bezpośrednio. To przesłanka istotna z punktu widzenia nieodpowiedzialnych spekulacji o “majdanach”. Żeby powstał majdan, ludzie muszą poczuć presję, swoisty wóz albo przewóz, wręcz desperację, na przykład w obliczu systemowej przemocy fizycznej. Obecna atmosfera przypomina raczej protest pielęgniarek. Wtedy nikt nie wygadywał bzdur o majdanach, bo jeszcze nam się tego typu protest w ten sposób nie kojarzył.

Pielęgniarkom współczuto trudnej sytuacji i gratulowano konsekwencji w działaniach na rzecz wybranej sprawy. Teraz Razem pokazuje, że ta sama konsekwencja ma zastosowanie w całej polityce. Dlatego im bardziej będą osamotnieni w tych staraniach, tym więcej wygrają, nawet jeśli nie uda im się wpłynąć na decyzje rządu. To oni, i tylko oni, zdefiniują nowy standard obowiązków partii wobec wyborców: jeżeli opowiadasz się za daną sprawą, to musisz mieć w sobie gotowość do określonych działań i postaw.

Jeżeli jednak inne partie przyłączą się do protestu, to Razem co prawda utraci kontrolę nad nim, ale pozostanie inicjatorką widowiskowego i potencjalnie skutecznego wydarzenia. Tak czy tak – wygrywa.

Nie wiem, czy Razem zdoła wpłynąć na losy Polski, ale właśnie na naszych oczach zmienia losy polskiej lewicy.


republikacja z: facebook.com/jzwesolowski/posts/606135549567785

Jacek

Prowadzi studio działalności okołogrowej Inżynieria Wszechświetności i tam m.in. pisze więcej o grach. Autor podręcznika Level design dla początkujących. Twórczość Jacka można wspierać na Patronite. → facebook → twitter