polityka

Tymczasem

Na Starym Żoliborzu, gdzie się wychowałem, ma zostać zbudowany most. W praktyce będzie on wtłaczał do Żoliborza ruch uliczny z jeszcze nieistniejących osiedli na prawym brzegu Wisły. Most nie zostanie połączony z osiedlami na Bródnie, więc w zasadzie da tylko tyle, że wartość nieistniejących osiedli wzrośnie. Koszt inwestycji: kilkaset milionów złotych. Stary Żoliborz, zgodnie z nazwą, jest stary, ma dosyć wąskie ulice, dlatego więcej samochodów już się tam nie zmieści. Najbardziej szkoda zielonej i dosyć zacisznej, jak na swoje rozmiary, ulicy Krasińskiego, która prawdopodobnie zmieni się w tzw. arterię.

Tymczasem rząd łamie Konstytucję i nie będę powtarzał, o co chodzi w tej sprawie, bo wszyscy już wiedzą. Problem wciąż nabrzmiewa. Zmierzamy w stronę anarchii lub scenariusza siłowego.

Tymczasem w Polsce nasila się przemoc o rasistowskich pobudkach. Pod pretekstem powstrzymywania wyimaginowanej fali gwałcicieli z Azji obrywają prawdziwi ludzie, którzy siedzą w Polsce od lat, mają tu rodziny i pracę, prowadzą takie samo życie jak wszyscy, tylko oprócz tego na przykład mają trochę ciemniejszą karnację.

Tymczasem na Ukrainie reformy społeczne i ekonomiczne napotykają kolejne przeszkody, system polityczny pozostaje niestabilny, a zamrożone konflikty zbrojne na Krymie i w Donbasie mogą eskalować bez ostrzeżenia.

Tymczasem Zbigniew Ziobro wciąż nie oddał mandatu poselskiego, mimo że został prokuratorem, a Konstytucja zabrania łączenia tych dwóch typów stanowisk ze sobą.

Tymczasem polski rząd w negocjacjach w sprawie układu TTIP przyjął stanowisko, które, jeżeli zostanie wdrożone, oznacza w praktyce utratę kontroli państwa nad własnym prawem. Projekt TTIP zawiera między innymi zapisy, które umożliwiają dużym przedsiębiorstwom pozywanie państw przed sądy arbitrażowe za to, że wprowadzane przez nie prawa godzą w ich przychody.

Tymczasem w Syrii wciąż umierają ludzie. UNHCR szacuje liczbę uchodźców na 4,8 mln osób, to jest ponad jedną piątą przedwojennej populacji tego kraju.

Tymczasem nie zacząłem nawet wymieniać wszystkich spraw prywatnych oraz tych spraw publicznych, które wyleciały mi z głowy. W sprawach, które staram się śledzić, mylą mi się szczegóły.

Odkrywam w tym miejscu, że nie mam wystarczająco pojemnego i giętkiego umysłu, by przejmować się wszystkim. Jednocześnie nie mam komu tych spraw “oddać”, bo każdy spośród nielicznych przejmujących się jest w tej samej sytuacji, co ja. Jest nas za mało. Na przykład w sobotę na pl. Zamkowym odbędzie się demonstracja przeciwko rasizmowi, ale wszystko wskazuje na to, że przyjdą na nią tylko 2-3 tysiące osób. Nie mogę więc nie pójść, bo jeśli nie pójdę, to muszę liczyć się z tym, że ludzie podobni do mnie też nie pójdą i z dwóch tysięcy zrobi się dwieście osób, czyli mniej niż jest rasistowskich bojówkarzy w tym kraju.

Chciałbym, żeby ktoś wziął ode mnie część tego przejmowania się, ale nie chciałbym, żeby zamknął je w słoiku, odłożył na półkę obok telewizora i używał tylko do pokazywania gościom. Chciałbym widzieć więcej osób, które chociaż jedną sprawą przejmują się na co dzień. Być może zbyt dużo czasu spędzam wśród znajomych z pewnej młodej partii i teraz mierzę ludzi ich miarą, niemniej ufam, że każdego stać na to, by chociaż jednej sprawie chociaż raz w tygodniu poświęcić chociaż godzinę ciurkiem. Poczytać o niej. Porozmawiać. Pójść na spotkanie. Zrobić transparent. Znaleźć zajmujące się daną sprawą NGO, czy też partię właśnie, i zapytać, jak można im pomóc. Wpłacić równowartość godzinowej stawki na wybrany cel.

Jeśli ćwierć wieku wolnej Polski nauczyło nas czegoś, to tego, że sprawach publicznych nie da się przyjść na gotowe.


republikacja z: facebook.com/jzwesolowski/posts/608376509343689

Jacek

Prowadzi studio działalności okołogrowej Inżynieria Wszechświetności i tam m.in. pisze więcej o grach. Autor podręcznika Level design dla początkujących. Twórczość Jacka można wspierać na Patronite. → facebook → twitter