z pamiętnika przedsiębiorcy

Programy badawczo-rozwojowe

Z pamiętnika przedsiębiorcy: poczytałem sobie “agendę” ruszającego w tym roku programu GAMEINN, w ramach którego rząd rzuca pieniędzmi w programy badawczo-rozwojowe dotyczące gier komputerowych.

Jest ona bardziej sensowna niż się spodziewałem, ponieważ innowacje rozumie również jako nowe sposoby działania, a nie tylko nowe technologie. Skutkiem ubocznym tego jest sformułowanie tematów badawczych w taki sposób, że pasuje do nich zrobienie po prostu gry komputerowej. Diabeł będzie więc tkwił w szczegółach: na ile projekty będą weryfikowane pod kątem szeroko pojętej innowacyjności, a na ile będzie to po prostu konkurs wdzięku projektodawców.

Zastanawiający jest też duży zakres wielkości projektów: od 500 tysięcy do 20 milionów. Z wypowiedzi Gowina cytowanej przez PAP wnioskuję, że rządowi zależy na dużych projektach, a mniejsze dopuszcza “przy okazji”. Z mojego punktu widzenia to jest niefortunne, ponieważ za 20 milionów złotych można napisać na przykład nowy engine, czyli klasycznego “białego słonia”. 20 milionów na program badawczy jest potrzebne w szczególnych przypadkach, na przykład gdy trzeba kupić kilka ton sprzętu (np. do VR, które zresztą jest w tej chwili przedmiotem bańki inwestycyjnej) lub gdy się robi coś, co z definicji albo ma tysiące lub setki tysięcy użytkowników, albo w ogóle nie działa.

Na marginesie: rok temu rozmawiałem ze znajomą, która miała ambicję przeprowadzenia bardzo ciekawego i potrzebnego projektu z pogranicza gier komputerowych i medycyny. Zrobiłem wtedy na kolanie kalkulację kosztów i wyszło mi 10 milionów złotych. W tym wypadku cena wynikała z systemowości rozwiązania. Miała to być właśnie aplikacja pomagająca tysiącom pacjentów cierpiących na dziesiątki różnych schorzeń. Przejrzałem agendę programu między innymi dlatego, że byłem ciekaw, czy zda następujący egzamin: moim zdaniem taki program powinien dopuszczać sfinansowanie takiego przedsięwzięcia. Okazuje się, że dopuszcza.

W odróżnieniu od technologii, rozwój nowych metod na ogół nie jest drogi: kosztuje czas, a nie pieniądze. Jeden projektant, któremu damy trzy lata, wymyśli więcej niż sześcioro projektantów, którym damy pół roku.

Sam oczywiście chętnie wystartowałbym do takiego programu, ponieważ Inżynieria Wszechświetności powstała właśnie po to, żeby prowadzić badania. Żeby było zabawniej, powstała, ponieważ żaden z moich pracodawców nie był zainteresowany B+R (w odróżnieniu od: “nie miał pieniędzy na B+R”), a teraz być może niektórzy z moich byłych pracodawców zgłoszą się po pieniążki, bo tacy są innowacyjni.

Ja oczywiście nie zgłoszę się, bo program wymaga przynajmniej 40% wkładu własnego, a ja nie mam dwustu tysięcy złotych.


republikacja z facebook.com/jzwesolowski/posts/640828969431776

Jacek

Prowadzi studio działalności okołogrowej Inżynieria Wszechświetności i tam m.in. pisze więcej o grach. Autor podręcznika Level design dla początkujących. Twórczość Jacka można wspierać na Patronite. → facebook → twitter