polityka

To jest artykuł o wyborach w Stanach

To jest artykuł o wyborach w Stanach, ale zacznie się od Brexitu. Mam mianowicie w szufladzie artykuł, w którym wskazuję podobieństwo między Polską a Brexitem właśnie.

Omawiam w nim (bardzo po łebkach) prawidłowość polegającą na tym, że:

  • na świecie zachodzą gwałtowne przemiany, które zostawiają pewne grupy społeczne na lodzie
  • mainstreamowa polityka jest na to ślepa,
  • w efekcie grupy społeczne, które albo już są na lodzie, albo zaraz będą, zostają porzucone
  • przychodzi ktoś bez skrupułów i wmawia tym porzuconym bzdury
  • mainstreamowa polityka koncentruje się na tym, że to są bzdury
  • …a porzuceni na tym, żeby w końcu było Inaczej, a nie – bez nadziei na przyszłość
  • porzuceni głosują na Inaczej, za co mainstreamowa polityka się na nich obraża w przekonaniu, że to głupi ludzie, którzy się nabrali na bzdury.
  • i to jest wielkie, gigantyczne nieporozumienie, bo te bzdury przykrywają rzeczy, o które ludziom naprawdę chodzi

Artykuł był pisany na zamówienie i koniec końców nie został opublikowany. Tymczasem po dzisiejszej nocy wyborczej spokojnie można by do niego dopisać Stany Zjednoczone, bez względu na to, czy kandydatce Demokratów się mimo wszystko upiecze.

Przed wyborami wszyscy mówili, że zasadniczą kwestią jest rasizm i seksizm. Tymczasem właśnie teraz, na żywo, o szóstej rano w środę, komentatorzy mówią, że zadecydowali wyborcy z małych miejscowości nie mający wyższego wykształcenia (czyli ci, którzy w obecnej gospodarce nie mają nadziei na przyszłość). Wydaje się, że wiele osób, które na Trumpa głosowały, brzydzi się nim, ale to ich nie powstrzymało. W Wisconsin, według sondaży exit polls, 21% spośród osób, które go nie lubią, mimo to oddało na niego głos.

Znajomo powinna nam zabrzmieć Iowa, gdzie statystyki ekonomiczne są dobre, a bezrobocie niskie, ale Trump nie tylko wygrał, ale też od dawna był faworytem. Ludzie w Iowa w większości rozumieją, że statystyki są dobre, tylko po prostu uważają, że to się nie przekłada na ich dobrostan, bo i tak nie mogą odłożyć na studia czy emeryturę. Hmm, gdzieś już to słyszałem.

Żeby była jasność, ja też spodziewałem się, że Clinton wygra ze sporym zapasem, więc to nie tak, że byłem mądrzejszy w dziedzinie prognoz. W szczególności byłem przekonany, że skandal z molestowaniem pogrąży Trumpa kompletnie, tymczasem okazało się, że nawet to nie jest tak ważne, jak ekonomia.

Myślę, że już najwyższa pora na pobudkę. Teoria, że w krajach oddalonych od siebie o tysiące kilometrów, o dosyć dużej rozpiętości kulturowej (gdzie Detroit, a gdzie Przemyśl?), wszyscy nagle zgłupieli na tę samą nutę, jest teorią spiskową. Faktycznym problemem do rozwiązania są przemiany społeczne i ekonomiczne. W jednym kraju rekwizytem będą PGR-y, w innym kopalnie, w jeszcze innym kombinaty przemysłowe, ale cecha wspólna tych wszystkich miejsc jest taka, że one przestają istnieć. Znikają całe branże i zawody, które się automatyzują, przenoszą do internetu lub lądują na marginesie na skutek “uelastyczniania” rynku pracy.

Poczucie moralnej wyższości wobec ludzi zostawionych na lodzie to zwyczajny chochoł, zmienianie tematu, a także problem zastępczy w tym sensie, że nie prowadzi do zmiany układu sił. To jest samooszukiwanie się: boso ale w ostrogach; przegrana, ale z honorem, piękne męczeństwo.

Najsmutniejsze wydaje mi się to, że nic, co tu piszę, nie jest odkryciem. Nowa europejska lewica, której najbliższym odpowiednikiem w Stanach była przednominacyjna kandydatura Sandersa, od lat szuka konstruktywnych odpowiedzi na realne problemy. Te wysiłki znajdują oddźwięk również w sensie wyborczym, bo na przykład wspomniany Sanders w zestawieniach jednen-na-jeden z Trumpem wypadał dużo lepiej niż Clinton. Sanders miał dla porzuconych propozycję i ta propozycja była dużo lepsza od tego, co proponuje Trump.

Ale lewicy się za te wysiłki nie szanuje, tylko wyzywa od lewaków. Jej propozycje są z góry skazane na wyzwiska, bo wyłamują się z kapitalistycznego paradygmatu. Podobnie jak partie w Polsce, Grecji czy Hiszpanii, Sanders też był piętnowany jako rzekomy populista, bo chciał rozbudowywać opiekę społeczną i opodatkowywać korporacje.

Problem w tym, że jeśli ma być Inaczej, to coś musi być inaczej. Właśnie od ludzi, którym się w nowych realiach powodzi, bo są za pan brat z elastycznością, automatyzacją i internetem, można oczekiwać, że wyjdą ze swojej strefy komfortu emocjonalnego, dlatego że oni przynajmniej mają komfort dosłowny.

Sen o moralnej wyższości nad tym okropnym, rasistowskim, seksistowskim, nietolerancyjnym, głupim, roszczeniowym, przypadkowym społeczeństwem jest zbyt piękny, by obudzili się z niego zaangażowani uczestnicy polityki. Nie żywię złudzeń, że w Polsce przejrzy na oczy ktokolwiek spośród śniących: Platforma, Nowoczesna, KOD.

Pobudkę możecie wymusić Wy: osoby postronne, zwykli obywatele, wyborcy. Wasz wybór to: albo wesprzeć nową lewicę w jej poszukiwaniach, albo podjąć własne. Nie jest powiedziane z góry, że propozycja socjaldemokratyczna jest najlepszą z możliwych. Jest wszakże, póki co, jedyną dostępną, jeżeli z oczywistych przyczyn moralnych pominiemy rozpowszechniane przez ludzi bez skrupułów bzdury.


republikacja z facebook.com/jzwesolowski/posts/726073657573973

Jacek

Prowadzi studio działalności okołogrowej Inżynieria Wszechświetności i tam m.in. pisze więcej o grach. Autor podręcznika Level design dla początkujących. Twórczość Jacka można wspierać na Patronite. → facebook → twitter