kultura

Dziadek

No dobra, bo chyba nie wyczymie. No więc ta reklama z Allegro z dziadkiem uczącym się angielskiego.

Więc po pierwsze, film jest autentycznie wzruszający. Ma dużo smaczków, piękną puentę, zachowuje też umiar w warstwie ogłoszeniowej, i tego wszystkiego nie można mu odebrać. Rezultat jest bardzo dobry. Irytują mnie ludzie, którzy usiłują ten rezultat unieważniać, bo mi przypominają mojego ojca, który zwykł mawiać, że powinienem mieć lepsze stopnie, dopóki się nie okazało, że mam najwyższą średnią w całej szkole, kiedy to dowiedziałem się, że to się nie liczy, bo teraz dają dobre stopnie za nic.

Po drugie – pomysł, zamysł, koncept, nawet szkielet scenariusza – to są rzeczy warte jakieś dziesięć groszy za tuzin. Tak zwany format to jest coś, co się kupuje, ponieważ przedstawia wysiłek innego rodzaju, mianowicie wywiad rynkowy, to znaczy redukcję ryzyka biznesowego. Od strony twórczej to jest ziarenko, a nie gotowiec. Ja swoje pomysły rozdaję na prawo i lewo, a jeśli ktoś sobie któryś z nich weźmie i coś z nim zrobi, to mu podziękuję i będę się cieszył jego sukcesem. To tyle, jeśli chodzi o moje zdanie na temat podobieństw między tym filmem a innymi (na użytek osób, które mnie nie znają, dodam, że wykonuję tzw. twórczy zawód – dosłownie żyję z tego, że mam pomysły i wiem, co z nimi zrobić).

O rezultacie decyduje szeroko pojęte wykonanie, to znaczy z jednej strony wizja, która koordynuje poszczególne elementy, a z drugiej strony standard wykonania tych elementów. Ten film jest doskonale spójny, dobrze wyreżyserowany, dobrze zagrany, ma dobre zdjęcia, dobrą scenografię i mnóstwo tak zwanej polskiej specyfiki. Nie ma w nim ani jednego zbędnego detalu: gra w nim nawet piesek, filiżanka i gumowa kaczuszka. Ode mnie – szacun dla całej ekipy.

Po trzecie, jeżeli ktoś zwrócił uwagę na cerę dziewczynki, to świadczy to o nim, a nie o filmie, dlatego że ani postacie, ani kamera, na cerę dziewczynki uwagi nie zwracają. Jakąś cerę mieć musi. Patrzymy na jej oczy i minę, widzimy jej onieśmielenie. Niczego się o niej nie dowiadujemy, poza tym, co wyniesiemy z kontekstu. Bohaterem filmu jest dziadek i znowuż: to, jak on tę dziewczynkę widzi, świadczy o nim. A dla niego ona jest tylko i wyłącznie jego wnuczką, to znaczy córką syna, którego powitał w poprzednim ujęciu. Cera dziewczynki dziadka nie interesuje i nas też nie powinna. Jako widzowie możemy co najwyżej interpretować postać samego dziadka, która jest w tej opowieści jedyną wyposażoną w ustalone rysy charakteru: otóż możemy domniemywać, że dziadek nie jest rasistą. To chyba dobrze, a nawet rzekłbym, że to kluczowe z punktu widzenia tego, kim dziadek jest poza tym. Mianowicie…

…po czwarte, dziadek. To jest fantastyczna postać: bohater na miarę naszych potrzeb, człowiek przekraczający własne ograniczenia; z tradycji czerpiący to, co w niej najlepsze; świadomie sięgający po rzeczy, których w niej brakuje; dokonujący czynu heroicznego oderwanego od szablonowych polskich rekwizytów heroizmu, takich jak przemoc, męczeństwo i etniczny antagonizm. Rąl modyl, jak by to ujął on sam. Możecie w niego walić z miliona pozycji: że stary a nie młody; że dziadek, a nie babcia; że inteligent, a nie robotnik; że bogaty, a nie biedny. To wszystko będzie bez sensu, bo nie można być wszystkim naraz. Nie jest ważne, kim dziadek jest, tylko kim się staje.

[Jak chcecie content o bohaterskiej młodej prekariuszce, to szczerze i bez sarkazmu zapraszam na mojego patronita. Jak Inżynieria będzie mieć kasę na to, to będzie trzaskać content jak karabin maszynowy.]


republikacja z https://www.facebook.com/jzwesolowski/posts/743862035795135

Jacek

Prowadzi studio działalności okołogrowej Inżynieria Wszechświetności i tam m.in. pisze więcej o grach. Autor podręcznika Level design dla początkujących. Twórczość Jacka można wspierać na Patronite. → facebook → twitter