demonstracje

Gazetkowy folklor demonstracji

Elementem folkloru lewicowych demonstracji są sprzedawcy lewicowych gazetek. Te gazetki to, jak się wydaje, organy prasowe organizacji, o których raczej nie przeczytacie w Gazecie Wyborczej, nie mówiąc już o wzmiance w TVN, ale które też nie kryją się ze swoim istnieniem, ponieważ na przedostatniej stronie numeru zamieszczają wizytówki. 12 stron, przyzwoity papier, zewnętrzne strony w kolorze, mocno polityczne treści, cena dwa złote.

Przy poprzedniej okazji trafiła mi się gazetka “Pracownicza Demokracja” będąca organem prasowym organizacji o tej samej nazwie. Pisałem tu kiedyś o niej, że okazała się sensowniejsza niż się spodziewałem. Jeżeli macie ochotę poznać tok myślenia kogoś, kto określa samego siebie jako ruch “pracowniczy, antykapitalistyczny i antywojenny”, to o tyle warto, że teksty nie są ani bardzo wojujące, ani przesadnie doktrynerskie, ani na jedno kopyto.

W ostatnich dniach trafiła mi się z kolei “Jedność Pracownicza” będąca organem prasowym grupy o nazwie Alternatywa Socjalistyczna, deklarującej się jako polska sekcja Komitetu na rzecz Międzynarodówki Robotniczej. Jeżeli te nazwy nic Wam nie mówią, to witam w klubie. Pojęcie “drugiego obiegu” w polityce w ogóle się nie zestarzało, z tym tylko zastrzeżeniem, że obecnie bycie w drugim obiegu jest legalne.

“Jedność Pracownicza” wypada słabiej niż “Pracownicza Demokracja”, bo autorzy momentami troszkę się zapędzają. Nie chciałbym się tu za bardzo zżymać na poglądy, które każdy ma prawo mieć, jakie chce, więc tylko przytoczę w charakterze przykładu aluzję wyrażoną we wstępniaku, że Bernie Sanders powinien był kandydować w wyborach prezydenckich jako “trzecia możliwość”. Takie rzeczy są w porządku – widziały gały, co brały. Bardziej przeszkadza mi, że teksty z tej gazetki chwilami dosyć trudno się czyta, ponieważ zawierają sformułowania, w których autor kategorycznie stwierdza pewną opinię, zrównując ją tym sposobem z faktami. Dla osób już przekonanych jest to ćwiczenie ze znajomości doktryny. Dla pozostałych jest to bieg przez płotki, w którym ciągle chciałoby się powiedzieć: “no dobrze, ale skąd wiemy, że…”. Jest też sporo niepotrzebnie oceniających lub ideowych sformułowań: epidemia nacjonalistyczna, masy nauczycielskie, rząd burżuazyjny, te klimaty.

Trochę szkoda, że w głównym nurcie opinii publicznej takie publikacje zupełnie nie funkcjonują, ponieważ gdyby ludzie trochę je poczytali, to by przestali tak szafować słowem “lewactwo”. W porównaniu z tymi gazetkami najbardziej lewicowa partia głównego nurtu, czyli Razem, jest zaledwie partią centrową, starannie unikającą kontrowersji i rezygnującą z realnych rozwiązań.

Przy tym chciałbym wyraźnie zaznaczyć, że nawet ci radykalni lewicowcy (no, względnie radykalni, bo nikt tu np. nie obala własności prywatnej), zrzeszeni w mało znanych organizacjach pracowniczych, wciąż przestrzegają pewnego standardu. Po pierwsze, słowo “demokracja” odmienia się tutaj przez wszystkie przypadki i wyraźnie daje do zrozumienia, że demokracji mamy za mało, a nie za dużo. Po drugie, nawet przy tym całym ocenianiu i wyrokowaniu nie ma w tych tekstach zapowiedzi przemocy.


republikacja z facebook.com/jzwesolowski/posts/750541135127225

Jacek

Prowadzi studio działalności okołogrowej Inżynieria Wszechświetności i tam m.in. pisze więcej o grach. Autor podręcznika Level design dla początkujących. Twórczość Jacka można wspierać na Patronite. → facebook → twitter