kulturapolityka

Zakaz śmieszkowania

Czy heheszki są działaniem reakcyjnym i szkodzą sprawie?

Tezę w tym tonie postawił niedawno Mateusz Trzeciak i nie jest tak, że zupełnie nie ma racji. Heheszki bywają formą eskapizmu, której nb. sam doświadczyłem na własnej skórze kilka lat temu. Mówiłem znajomym, że nie ma co narzekać, tylko trzeba zwiększyć aktywność polityczną, a znajomi odpowiadali heheszkami, no bo co to za niepoważny pomysł? Może jeszcze mamy na demonstracje chodzić, jak jakieś oszołomy?

Połowa tych ludzi dziś jest w partii politycznej (a ja, żeby było śmieszniej – nie).

#starebyło #dafuq #ludziektórzy #herma

Heheszki bywają formą trollingu. Ktoś próbuje z nami rozmawiać o poważnej sprawie, używając poważnych argumentów, ale my przesuwamy granice całkowania i przenosimy rozmowę na płaszczyznę retorycznych przepychanek. Z dyskusji o tym, gdzie leży prawda, robi się konkurs o to, kto komu bardziej błyskotliwie przysra, albo ukręci zabawniejszy bonmocik.

Z co najmniej jednego punktu widzenia to jest kompletna strata czasu. Jeżeli by profile takie jak np. Yrizona traktować poważne, to one z polityki robią sieczkę: wszystko jest głupie, wszystko jest śmieszne, wszystko jest passe, nikt nie ma racji, i tylko autor jest mądry, bo widzi, jacy inni są głupi. Ta postawa ironicznego dystansu implikuje polityczną bierność, ponieważ jeśli byśmy w polityce coś zrobili, to automatycznie stawalibyśmy się śmieszni. Ja w tym wręcz widzę bullying.

Inna rzecz, czy profile takie jak Yrizona chcą, żeby je traktować poważnie, a jeszcze inna, czy nas, osoby postronne, w ogóle to obchodzi. Skupmy się więc na samych heheszkach.

Heheszki nie są formą racjonalnej argumentacji i jako takie nie przydają się w bezpośredniej debacie, bo ją zaszumiają. Są natomiast formą komunikowania emocji i w tym momencie warto zastrzyc uchem, ponieważ w obecnym klimacie to na emocjach najwięcej dyskusji się wykłada.

Zgoda emocjonalna

Żeby się z kimś zgodzić racjonalnie, trzeba najpierw zgodzić się emocjonalnie. Osobie, która śmiertelnie boi się żyraf, nie ma sensu tłumaczyć: “weź się w garść, przecież żyrafy nie żyją w Polsce”, bo ta osoba przestanie nas słuchać już przy “w garść”. Zamiast tego trzeba wraz z tą osobą poczuć ten strach (albo chociaż wyobrazić go sobie) i wspólnie znaleźć wyjście z niego.

Klasycznym przykładem dyskusji, która trwale uwięzła w rozbieżnych emocjach, jest ustawa aborcyjna: zwolennicy złagodzenia są wściekli na zwolenników zaostrzenia i odwrotnie. Co innego, gdyby jedni i drudzy byli wściekli na żyrafy – wtedy mogliby spierać się o aborcję, zgadzając się, że to kwestia wyboru najlepszego środka przeciwko żyrafom. Szybciej wybraliby wspólne rozwiązanie lub pogodziliby się z takim, które nie w pełni im odpowiada.

Swoją drogą: objaśnianie zjawisk na żyrafach to mój stały wybieg. Pozwala mi zaprosić odbiorcę do emocji, którą sam zdefiniowałem, mianowicie do łagodnego żartu z domieszką autoironii. Nie tylko komunikuję w ten sposób poczucie bezpieczeństwa, ale także czytelnik, który się na ten kontrakt godzi, czyta uważniej i życzliwiej, bo na przykład nie czepia się skrótów myślowych, tylko argumentuje ad meritum. Co innego, gdyby się nie zgodził! W poprzednim akapicie prawdopodobnie przedobrzyłem, bo absurdalne zestawienie aborcji z żyrafami wielu z Was wydało się niestosowne. W rezultacie rozjechaliśmy się emocjonalnie i teraz już cały mój wywód może Wam się wydawać wątpliwy. Ja zaś właśnie w tym momencie Wam to jawnie wskazuję jako ilustrację mojej tezy o znaczeniu zgody emocjonalnej. Powiedzmy, że to taki trochę gambit.

Troltyleria samobieżna

Widzimy więc, że można heheszków użyć w słusznej sprawie, tylko trzeba to robić z głową i z mindsetem sapera. Jest to mianowicie znakomite narzędzie do generowania zgody emocjonalnej. Do czego się to przydaje:

  • Żeby o czymś porozmawiać, aczkolwiek z racji zawartego w heheszku ironicznego dystansu musimy mieć na uwadze, że zapewne będzie to rozmowa niezobowiązująca. Warto ku przestrodze pamiętać o Last Week Tonight, które z polityki kręci znakomite heheszki, a mimo to nie ma wielkiej siły przekonywania, bo się nabija właśnie z tych, których miałoby przekonywać. Za to czasami udaje mu się sprowokować dyskusję na zadany temat. Tak było np. po materiale o „net neutrality”.

  • Żeby sobie ulżyć, bez popadania w negatywne emocje. Heheszki, jako forma odreagowania trudnej sytuacji, są znacznie zdrowsze niż tzw. kaszkiet.

  • Żeby rozpropagować prosty komunikat. Heheszki są mocno wiralne i jednocześnie można do nich przypiąć przekaz jak najbardziej poważny, komunikując go jako tzw. presupozycję (tj. stwierdzenie, które nie jest wyrażone wprost, tylko pozostaje w domyśle, ale na pierwszy rzut oka musi być prawdziwe, jeżeli zasadniczy komunikat ma mieć sens). Dobry przykład heheszka taktycznego znajdziemy u naszych szanownych przeciwników, którzy po wyborach rozpuścili dowcip, że Razem powinno oddać 75% dotacji. W tym wypadku presupozycja (fałszywa, ale ponieważ niejawna, to trudna do wytknięcia) brzmiała, że Razem postuluje 75% podatek dochodowy.

  • Żeby skoordynować działania dużej grupy ludzi. Zauważcie, z jaką łatwością tysiące nieznajomych wkręciły się w mem o San Escobar. Jego konwencja była dobrze zdefiniowana, podobnie jak paleta emocjonalna. Osoby, które od niej odstawały, nie zyskiwały poklasku (oraz, dodajmy uczciwie, odpadały na etapie moderacji, tj. Jarek Kubicki nie zamieścił tych dowcipów na mapie).

Trudność z użyciem heheszków polega na tym, że stosunkowo niewielu ludzi umie ukręcić heheszka na zadany temat, w zadanej tonacji i w dodatku na zawołanie. Stąd wynika potrzeba istnienia troll-tanków, które heheszkowałyby regularnie, po to by w kluczowym momencie mieć większą szansę na trafienie we właściwy ton i przekaz.

Trzeba też pamiętać – i zapisać po stronie kosztów – że heheszkując rozjeżdżamy się emocjonalnie z kimś, kogo dany żart nie śmieszy. W większości sytuacji będzie to ktoś, kto uważa, że dana sprawa jest bardzo poważna i nie nadaje się do żartów. Czasami nawet się zdarzy, że ta osoba będzie mieć rację. Jak to kiedyś ujął klasyk współczesnej myśli politycznej, Ciasteczkowy Potwór: heheszki is a sometimes food.

Jacek

Prowadzi studio działalności okołogrowej Inżynieria Wszechświetności i tam m.in. pisze więcej o grach. Autor podręcznika Level design dla początkujących. Twórczość Jacka można wspierać na Patronite. → facebook → twitter