demonstracje

Kontrdemonstracja 10 czerwca 2017

Najważniejszy wniosek z dzisiaj brzmi, że policja nadal jest przede wszystkim w pracy. Zrobiła dzisiaj to samo, co tydzień temu na Paradzie Równości, to znaczy rozmontowała blokadę stojącą na drodze legalnej demonstracji.

Co dało się zauważyć:

  • byli negocjatorzy
  • widziałem dużo rozpychania się, szarpania z ludźmi, dosłownie wynoszenia ich, ale nie widziałem, żeby ktoś kogoś uderzył; może to ten magiczny efekt stu obiektywów

Całe to prawo o imprezach cyklicznych jest nie tylko kuriozalne i niedemokratyczne, ale także zupełnie martwe. Jak już cała ta parada, przepraszam, procesja przeszła, to się wszyscy po prostu przeflancowali pod Bristol i tyle. Nikt im nie przeszkadzał w tym, mimo że policji było od groma. Policja tu i ówdzie przegrodziła przecznice, ale nie było bata, żeby ludzi w ten sposób powstrzymać przed czymkolwiek. Sam biegałem po całym Krakowskim w tę i nazad i nikt nawet nie mrugnął okiem. Na moich oczach jakaś dziewczyna przeszła pod sznurem, prosto między policjantów, na jezdnię, bo chciała się dostać na skróty na drugą stronę ulicy. Nikt nawet nie drgnął, jak sądzę dlatego, że policja dobrze wie, że to by było absurdalne.

Rzucił mi się w uszy taki szczegół: otóż wzywając do zejścia z jezdni policja nazywała zgromadzenie spontanicznym. I już. Spontanicznie każdemu wolno być, gdzie chce, i co mi pan prezes teraz zrobi.

Drugi najważniejszy wniosek z dzisiaj brzmi, że rozmontowanie stuosobowej blokady złożonej z osób, które uparły się, że nie wstaną, tak będą siedzieć, zajmuje policji około 10 minut. Oczywiście jak policja będzie chciała ludzi zdjąć, to zdejmie, ale czas, jaki jej to zajmie, jest ważny, bo z pięciuset osobami będzie się użerać trzy kwadranse, z tysiącem półtorej godziny, a jak zobaczy dwa tysiące, to tylko rozłoży ręce i zaproponuje paradzie, przepraszam, procesji, alternatywną trasę.

Kontrdemonstrantów na początku trudno było policzyć, bo się wymieszali z policją i turystami, część blokowała jezdnię, część tylko się przyglądała, ale potem, pod Bristolem, myślę że mogło być z pięćset osób.

Policji w sumie ze drugie tyle. Pałki, kajdanki, obcęgi do rozcinania łańcuchów.

Poszedłem do domu po tym jak parada, przepraszam, procesja, dotarła pod pałac, odegrała hymn ze swoich bardzo dużych głośników i zaczęły się przemówienia. Niewiele zrozumiałem, bo kontrdemonstanci zagłuszali, ale ton tego, co do mnie doleciało, był dosyć obrzydliwy.

Zastanawia mnie ten kompletny brak poczucia obciachu ze strony Kaczyńskiego. To wszystko działo się na oczach turystów, w tym wielu cudzoziemców. Ciągle ktoś pochodził i pytał, o co chodzi z tymi różami, więc myślę, że Kasprzak robi sobie tymi kontrmiesięcznicami niezły PR, zwłaszcza że jeszcze przed ósmą miał dużo do powiedzenia o tym, żeby nie stosować przemocy.

Gdybym był Kościołem Katolickim, to bym się stanowczo domagał, żeby z całej tej imprezy wyłączyć wątek religijny, bo religia w tym momencie została już sprowadzona do farsy. Dosłownie obrazek był taki, że policja sponiewierała grono panów i pań w średnim wieku po to, żeby jakiś smętny koleś mógł się przejść pustą ulicą odmawiając w kółko zdrowaśki przez bardzo głośny megafon i nie dając ludziom w spokoju zjeść kolacji. Przecież to jest kadr prosto z dystopijnego SF.

Swoją drogą, ironia losu: panowie i panie w średnim wieku przeżywają drugą młodość, szarpiąc się z policją, w celu zablokowania grupy naburmuszonych fanatyków religijnych chowających się za potrójnym szpalerem policji, a tymczasem ludzie faktycznie młodzi, którzy na łamach Krytyki Politycznej i Pracowniczej Demokracji mają dużo do powiedzenia o rewolucji, radykalnych postulatach i co to nie oni, są zupełnie gdzie indziej. Polska to jest jednak ciekawy kraj.

Jacek

Prowadzi studio działalności okołogrowej Inżynieria Wszechświetności i tam m.in. pisze więcej o grach. Autor podręcznika Level design dla początkujących. Twórczość Jacka można wspierać na Patronite. → facebook → twitter