demonstracjepolityka

Burza nad widnokręgiem, 13 lipca 2017

Wrzucę tu tylko garść luźnych uwag i zmykam, bo mam bardzo dużo roboty i muszę zrzucić emocjonalny balast, którym obecnie są dla mnie społecznościówki.

  1. Jeżeli nie zauważyliście, to tematem, który tu wałkuję od półtora roku, jest budowanie narracji. Nie ma takiej ballady, w której tak po prostu król robi coś niewłaściwego, a lud na to go obala. Lud staje pod bramami pałacu najwcześniej w trzeciej zwrotce, ponieważ musi się (wraz ze słuchaczem) emocjonalnie i intelektualnie przygotować na konfrontację z królem. Od półtora roku wiemy, że scenariusz realizowany obecnie przez rząd jest jednym z bardziej prawdopodobnych. Od półtora roku można było przygotowywać ludzi na to, że przyjdzie taki dzień, że będą potrzebni na ulicy pod pałacem, że będzie trzeba nie przyjść do pracy w poniedziałek i że będzie trzeba tupnąć nogą i powiedzieć: “nie, nie uznajemy tego pomysłu, bo to jest sprzeczne z Konstytucją i nie potrzebujemy żadnego trybunału, żeby nam na to dał papier”. Zamiast tego było rozmienianie się na drobne.
  2. Nasze sprawy są warte tyle, ile jesteśmy gotowi za nie zapłacić – pieniędzmi, czasem, nerwami, wygodą. Nie jest moją rzeczą, żeby tę cenę za kogokolwiek ustalać, ani też żeby komukolwiek mówić, które sprawy powinny być ważne, a które nie. Powiem tylko, że nic się nie dostanie za darmo. Jeśli będziemy próbowali zachować wszystko, to zostaniemy z niczym.
  3. Nie chcę słuchać o tym, że nic się nie da zrobić, bo Polacy coś tam coś tam. Szereg krajów zachodnich w ciągu 20 lat zmieniło o 180 stopni swoje podejście do mniejszości tęczowych. W niektórych przypadkach trwało to nawet krócej. Jak oni mogą, to my też. Najlepszy czas na to, by zacząć urabiać Polaków, był oczywiście 20 lat temu, ale drugi najlepszy czas jest teraz.
  4. Nie będzie nowego Lecha Wałęsy. Twarzą demokratycznego odrodzenia będzie anonimowa studentka rozdająca ulotki na rogu Targowej i Bernardyńskiej w Tarnowie.
  5. Wrzucałem niedawno obrazek o tym, z iloma organizacjami współpracuje Razem. Nie wątpię ani przez chwilę, że wspólne urządzanie pikiet i ratowanie staruszek, od których ktoś wyłudził majątek, to są bardzo ważne i potrzebne rzeczy, a jednocześnie są to dziecinne igraszki w porównaniu z próbą masowej mobilizacji. Jeżeli Lewica chce wszystkim pokazać, jak rozumie politykę, jak działa jej rozproszona wspólnota i że faktycznie jest to poważna propozycja dla milionów, a nie dla milionerów, to teraz jest właściwy czas na to, żeby wszystkich zaskoczyć. Niekoniecznie milionami na ulicach; nie fiksujmy się na obrazkach z Al Jazeery. 20 kobiet przebranych za podręczne zrobiło pod wieloma względami większy szum niż pięć tysięcy uczestników ostatniej kontrmiesięcznicy. 500 osób pod KPRM było pod wieloma względami ważniejsze niż 100 tysięcy na “marszu wolności”. Jeśli nie możecie przyprowadzić miliona, to przyprowadźcie tysiąc, ale niech to będzie najzajebistszy tysiąc ludzi od czasów Wielkiej Bitwy Na Poduszki w 1598.
  6. Intuicja podpowiada mi, że jeśli ci wszyscy ludzie, z którymi Lewica współpracuje, mają chociaż odrobinę instynktu samozachowawczego, to da się im wytłumaczyć, że nie mają obecnie nic do stracenia, że dalej jest już ściana i że warto w związku z tym zrobić coś nie dla siebie, tylko dla wszystkich.
  7. Opozycja parlamentarna to banda nieogarów. Szkoda na nich zasobów. Niemniej na pewno są tam wartościowi ludzie, którym warto dać alternatywną szansę na zabłyśnięcie i stworzyć lepsze warunki do pracy.

Jacek

Prowadzi studio działalności okołogrowej Inżynieria Wszechświetności i tam m.in. pisze więcej o grach. Autor podręcznika Level design dla początkujących. Twórczość Jacka można wspierać na Patronite. → facebook → twitter