demonstracje

Demonstracja 15 lipca 2017

Pod pałacem prezydenckim mocne kilkaset osób, może nawet tysiąc. Nie przyjrzałem się dokładnie, bo na początku myślałem, że wszyscy stoją przed podwyższeniem, a dopiero potem zauważyłem, że tłum sięga za jezdnię. W każdym razie – zgromadzenie 2-3 razy większe, niż się spodziewałem.

Czuło się nastrój rozgrzewki przed jutrem. Nawet doświadczeni mówcy, tacy jak Maciej Konieczny i Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, wydali mi się spięci. Może to kwestia stawki, o którą gramy. Żarty skończyły się nie w tym sensie, że PiS złamał prawo (znowu), tylko w tym, że czujemy się jego działaniami bezpośrednio zagrożeni.

Dużym sukcesem tej demonstracji jest to, że miała bardzo rucho-obywatelski profil. Najbardziej budujące wydało mi się przemówienie przedstawicielki Klubu Lewaka KOD (tak! KOD ma “klub lewaka”!), która opowiadała o tym, że bardzo się cieszy, że została zaproszona, ale gdyby nie została, to by też przyszła, bo oczywiście, że wspiera sprawy bliskie osobie lewicowej, czyli takie, w których zwykle demonstruje Razem.

W ogóle był w tej debacie na świeżym powietrzu wątek poboczny właśnie o tym, co począć z Lewicą. Przeplatały się dwa rodzaje głosów: z jednej strony, że teraz nie jest czas na wypominanie sobie, co kto komu zrobił osiem lat temu (tak to ujęła Kazimiera Szczuka z Inicjatywy Polska), a z drugiej właśnie taki, jak ten należący do pani z Klubu Lewaka, mianowicie że teraz absolutnie nie jest czas na odkładanie spraw ideowych na kiedy indziej, ponieważ zawsze i wszędzie walczymy o coś, a nie tak po prostu walczymy.

Myślę sobie, że chociażby po to była potrzebna dzisiejsza demonstracja, którą niektórzy uznali za nadmiarową, żeby właśnie mogła odbyć się ta rozmowa. Lewica została dzisiaj dosyć jednoznacznie uznana przez KOD i OSK, czyli dwa ważne ruchy obywatelskie. Nie będzie dalszej polityki opozycyjnej bez Lewicy i bez jej głosu. Mam nadzieję, że to początek końca oszołomstwa spod znaku Lisa i Maziarskiego, choć nie spodziewam się usłyszeć od żadnego z nich samokrytyki. Możemy sobie pogratulować przebicia się do mainstreamu.

No ale oczywiście Lewica nie jest obecnie najważniejsza. Najważniejsze są sądy. Zostało uzgodnione, że wszystkie ręce na pokład, że widzimy się jutro pod Sejmem, a OSK nawet wzięło na siebie (bardzo niewdzięczne) zadanie urządzenia opozycyjnego okrągłego stołu.

Pojawiły się nowe, niepokojące wątki. Było sporo mowy, zwłaszcza w przemówieniu przedstawicielki Zielonych, o już zachodzących represjach wobec funkcjonariuszy służb takich jak Straż Leśna i oczywiście także wobec samych protestujących. Zwolnienia, grzywny, policja nachodząca sąsiadów i opowiadająca bzdury o ludziach – to wszystko już się dzieje. Mam wrażenie, że ten wątek trzeba teraz mocno nagłaśniać, bo taka pielęgniarka, która musi się procesować, żeby nie stracić pracy za karę, że strajkowała, to jest antyteza rzekomej obrony elit. Dosłownie jej pracodawca nęka ją za to, że chciała mieć więcej czasu dla pacjentów. Podobnie warto się ując za funkcjonariuszem, który może zrobic jedno z dwojga: albo pałować ekologów, albo stracić pracę. Czy ktokolwiek, choćby i wśród prawicy, chciałby kiedykolwiek stanąć przed takim wyborem? Był taki moment w jednym z przemówień, gdy mówca prawie-prawie nazwał tę sytuację powrotem do PRL, ale w ostatniej chwili się powstrzymał.

Zmartwiło mnie przemówienie Piotra Szumlewicza z OPZZ. Szumlewicz przyszedł z pisemnym oświadczeniem zarządu centrali, żeby podkreślić, że nie jest tu prywatnie, i to było dobre, wybrzmiało. Jednak oświadczenie nie brzmiało jak stanowisko silnej organizacji związkowej, która stwierdza, że coś jest dla nich nie do przyjęcia, więc teraz będzie protest, spodziewajcie się tłumu związkowców tu i tu w dniu takim a takim. OPZZ o udział w protestach zaapelowało, czyli udzieliło swoim członkom wskazówki. Nie wiem, czy to zwykła powściągliwość, czy też OPZZ po prostu nie ma tego rodzaju wpływu na swoich ludzi, że jak im powie, żeby przyszli, to przyjdą.

Cóż, trzeba było nie zwalczać związków przez ostatnie 25 lat, to by się teraz przydały. Zastanawiam się, czy dzielni polscy przedsiębiorcy zdobędą się kiedyś na refleksję w tym zakresie.

W każdym razie zapowiada się ekscytująca niedziela. Jestem bardzo ciekaw, jak wypadnie zetknięcie Lewicy z opozycyjną prawicą. Jedyną sugestią istnienia partii na prawo od Zielonych był dziś przedstawiciel KOD-u, który przywdział białą koszulę, tak jak prosiła Nowoczesna. Dopiero jutro nastąpi uzgodnienie stanowisk dwóch części opozycji, które się na co dzień nie stykają.

Po demonstracji przeszedłem się z czystej ciekawości pod Sejm i zastałem tam więcej policjantów niż protestujących (którzy zresztą mieli przerwę i toczyli towarzyską rozmowę przed swoim namiotem). Barierki typu ciężkiego obecnie odcinają nie tylko Sejm, ale także chodnik przed nim i połowę szerokości jezdni. Zważywszy że po drugiej stronie chodnik jest wąski, bo zaraz zaczyna się pomnik, a w dodatku między Sejmem a parkiem trwa budowa – będzie ciasno.

Nie spodziewam się jednak konfrontacji ani prowokacji, chyba że ORP coś wymyślą i będą próbowali wciągnąć w to innych. Nie czułem dzisiaj w ogóle nastroju bojowego, tylko mobilizacyjny. Teraz jest dobry moment na rozmowy o polityce ze znajomymi, pisanie politycznych notek na blogach i udostępnianie celnych materiałów.

I to też był wątek w przemówieniach: musimy się policzyć, skonsolidować i przemyśleć kierunek działania. Żarty się zaiste skończyły, ale nie w tym trywialnym sensie, że po raz setny ktoś powie Kaczyńskiemu, że przekroczył Rubikon, tylko w takim poważnym, że opozycja postanowiła się ogarnąć, ponieważ zrozumiała, że dalej na dotychczasowych zasadach nie pociągnie.

Ten dzisiejszy tysiąc ludzi zapewne nie zrobi na Kaczyńskim wrażenia, ale na jego miejscu bym się mimo wszystko zastanowił. Opozycji wreszcie zaczyna się włączać myślenie.

Jacek

Prowadzi studio działalności okołogrowej Inżynieria Wszechświetności i tam m.in. pisze więcej o grach. Autor podręcznika Level design dla początkujących. Twórczość Jacka można wspierać na Patronite. → facebook → twitter