demonstracje

Demonstracja 1 marca 2018

To wydarzenie miało miejsce 1 marca, ale dopiero dziś relacja z niego dotarła na przód mojej kolejki. Gdy robi się kilka rzeczy naraz, dyscyplina w robieniu ich jedna po drugiej jest konieczna, bo w przeciwnym razie wszystko się rozgrzebie, a nic nie dokończy.

Byłem na kontrmanifestacji sprzeciwiającej się kultowi „żołnierzy wyklętych”. Zaczęła się pod IPN na Marszałkowskiej, za placem Zbawiciela, a następnie, pomimo mrozu, przemaszerowała pod areszt na Rakowieckiej. Oba punkty znajdują się w pobliżu stacji metra, więc idąc nie mogłem się opędzić od myśli, że w taki mróz należało z niego skorzystać, zwłaszcza że uczestnicy zmieściliby się w jednym wagonie (a policja w drugim).

Na początku trasy oficjalnie przemawiali przedstawiciele trzech organizacji społecznych i pewnej partii, która udaje, że nie jest partią. Nieoficjalnie podsłuchałem w tłumie żartobliwą rozmowę zdradzającą obecność członków innej partii i widziałem też sporo anarchistów. Cała ta awantura o „żołnierzy wyklętych” zdaje się nie obchodzić nikogo poza ludźmi siedzącymi mocno w temacie. Nawet nacjonaliści mają w nosie, bo ich na Rakowiecką przyszło jeszcze mniej.

Na końcu trasy nastąpiło dłuższe przemówienie, które było właściwie wykładem na świeżym powietrzu, bo operowało koncepcjami, a nie emocjami. Było w nim też dużo słów na cztery i więcej sylab. Najciekawsza wydała mi się myśl, ze ofiarami mitu „żołnierzy wyklętych” są również sami „żołnierze wyklęci”. Przytoczono na przykład takie zdarzenie, że kiedy ludzie Burego weszli do jednej z miejscowości, zagonili mieszkańców do pomieszczeń i zaczęli je podpalać, ktoś z oddziału otworzył tylne drzwi jednego z domów i wyprowadził część uwięzionych. Uratował ludzi, ryzykując własnym życiem, bo sprzeciwił się przełożonym. Postąpił więc godnie. Jednak do dziś nie znamy tego człowieka z nazwiska. Dopóki nie pozwala się mówić o zbrodniach Burego, dopóty nie można mówić o bohaterstwie jego podwładnego. Podobnie wszyscy powojenni partyzanci zostają zrównani moralnie z człowiekiem, który mordował małe dzieci, choć w rzeczywistości w większości przypadków byli od niego lepsi.

Nacjonalistów nie widziałem za dobrze, bo byłem bez okularów, ale za to dobrze ich słyszałem, bo przynieśli mocne nagłośnienie. W samej kontrdemonstracji nie przeszkadzali, choć zdarzyło się dwa razy, że włączyli tę swoją muzykę w trakcie przemówienia, na co anarchiści od razu podejmowali okrzyki o szmalcownikach. Jak na ironię, zagłuszone zostały te dwa fragmenty, przy których nacjonaliści powinni raczej siedzieć cicho: wywód o tym, że „żołnierze wyklęci” nie byli wszyscy źli oraz cytat ze Zbigniewa Herberta.

Granicą czasową między dwoma demonstracjami była godzina 19 i wtedy też przemówienie się skończyło, a nacjonaliści zaczęli grać swoje skoczne kawałki. Z głośników poleciał rap uderzający w patriotyczną nutę, z tego co wyłapałem nawet nie jawnie nacjonalistyczny, tylko raczej tak napisany, żeby się odpowiednio kojarzył. Słowem: popkultura. To powinno budzić w nas czujność: kult „żołnierzy wyklętych” nie wyraża się w demonstracjach i wykładach uniwersyteckich, tylko w piosenkach, muralach i być może również imprezach z grillem. Jeżeli kiedykolwiek „chwyci” wśród osób postronnych, to tym kanałem popkulturowym zajdzie nas z flanki. Jaka jest nasza popkulturowa kontrpropozycja?

Najdziwniej w tym wszystkim musieli czuć się policjanci. Na początku demonstracji, jeszcze na Marszałkowskiej, obstawiali siedzibę IPN. Gdy pochód ruszył, zmienili się w obstawę demonstrujących i wymieniali między sobą informację o podejrzanych ruchach w pobliskich parkach, jak gdyby spodziewali się, że wyniknie z nich jakaś łobuzeria. Na Rakowieckiej ta sama policja stała się siłą porządkową rozdzielającą dwie demonstracje. Później pewnie ci sami ludzie zdejmowali z jezdni tych, którzy postanowili zablokować nacjonalistów.

Byłem trochę ciekaw, jak taka blokada wygląda, ale nie doczekałem, bo zmarzłem, a nacjonalistyczny rap działał mi na nerwy.

Jacek

Prowadzi studio działalności okołogrowej Inżynieria Wszechświetności i tam m.in. pisze więcej o grach. Autor podręcznika Level design dla początkujących. Twórczość Jacka można wspierać na Patronite. → facebook → twitter