demonstracje

Demonstracja 11 marca 2018

Demonstracja „Prawda i Pojednanie” na Dworcu Gdańskim, której celem było wyrażenie solidarności z Żydami i sprzeciwu wobec ustawy IPN, zgromadziła ponad tysiąc osób. Lista sygnatariuszy odczytanego podczas wystąpienia listu – imponująca. Znaczący acz subtelny jest również fakt, że organizatorami były grupy tak odmienne w swoich zamierzeniach jak KOD, ORP, Warszawski Strajk Kobiet i Wolne Sądy. Wydaje mi się, że to pokazuje, że działacze społeczni jak najbardziej umieją myśleć w kategoriach wspólnej sprawy. Być może preferowana przez nich formuła „no logo” wynika z tego, że boją się partii politycznych, ale nie siebie nawzajem.

W tym wypadku „no logo” było na miejscu, bo pozwoliło ująć sprawę w postaci czystej, bez kontekstu. Nie było mowy o PiS ani o Jarosławie Kaczyńskim, a jedynie o szkodach, które wyrządza tak a nie inaczej prowadzona polityka historyczna, którą przypisano Sejmowi jako całości. W istocie było mało przemówień, a te, które były, miały charakter publicznych wystąpień nauczycieli i artystów: nie tyle demonstracja, ile refleksja i celebracja. Zamiast skandowania – oklaski. Zamiast haseł – wiersz i piosenka. Bardzo piękny i dobitny list odczytano w trzech językach.

Całość wystąpienia zamknęła się w trzech kwadransach, co również wydaje mi się przejawem mądrości organizacyjnej. Dojrzeliśmy na tyle, by nie czuć przymusu, by każdy powiedział coś od siebie, bo inaczej poczuje się wykluczony. Ma być na temat i treściwie. Może się to wydać małostkowe, że w takim kontekście zwracam uwagę na szczegół wykonawczy, jednak uważam, że on również świadczy o pewnym dojrzewaniu, bo pokazuje, że coraz łatwiej przychodzi nam wyrażanie istoty naszego stanowiska i traktowanie go jako pewnego dobra wspólnego. Dwa lata wprawy robią swoje.

Specyfiką takich demonstracji jest obecność przeciwników, zwykle przybyłych w zespołach dwu- lub trzyosobowych, krążących swobodnie w tłumie i kręcących relacje wideo ze złośliwym komentarzem na żywo. Dziś w tej roli pojawiło się dwóch panów z ONR (a w każdym razie jeden z nich miał falangę na bluzie). Ten, który kręcił, nie utrzymał na wodzy temperamentu i perorował głośniej, niż to jest przyjęte, opowiadając samemu sobie coś o układach między rządem polskim a „światowym Żydostwem”. Sprawiał wrażenie, że bardzo chciałby, żeby ktoś się do niego przyczepił.

Chyba się nie zawiódł, bo minutę później otoczyła go policja wezwana przez Straż Obywatelską, która moim zdaniem zasługuje na dygresję. Straż Obywatelska to ludzie z reguły w średnim wieku, w charakterystycznych, błękitnych kamizelkach z dużym logo. Nie orientuję się, z kim są powiązani organizacyjnie, ale widuję ich jako obstawę bardzo wielu różnych demonstracji, więc myślę, że można o nich myśleć jako rodzaju nieuzbrojonej, „ponadorganizacyjnej” milicji. W każdym razie muszę im przyznać, że zachowują się rozważnie: jeden z nich nagrywał spotkanie z ONR, ale żaden się nie odzywał, bo negocjacjami zajęła się policja.

Kamerzysta z ONR dość uporczywie się wykłócał, czym sympatii funkcjonariuszy nie zaskarbił. Zebrało się ich coraz więcej i więcej, aż w końcu uprzejmie lecz stanowczo wyprowadzili obu panów poza demonstrację. Tam dalej sobie dyskutowali, więc tylko przyjrzałem się ONR-owcom, by zapamiętać ich twarze i poszedłem dalej. Kwadrans później już ich nie było, więc podejrzewam, że policja ich spisała i przegoniła.

Jacek

Prowadzi studio działalności okołogrowej Inżynieria Wszechświetności i tam m.in. pisze więcej o grach. Autor podręcznika Level design dla początkujących. Twórczość Jacka można wspierać na Patronite. → facebook → twitter