kultura

Dotacje

Przypadkowo tak się złożyło, że przyszła dzisiaj wiadomość, że serial animowany na podstawie Wilq otrzymał sporą dotację. Cieszy mnie ta wiadomość: Wilq nie jest w moim guście, ale to klasyczny “kultowy” komiks i ważny motyw na mapie kulturowej moich znajomych. Takich nietypowych produkcji wolny rynek nie umie finansować, dlatego dotacja wydaje mi się na miejscu.

Można się z powyższą opinią zgodzić lub nie i być może warto o tym porozmawiać. Rozmowa ta nie będzie odbywała się w próżni, bo zarówno dotacje jak i urząd, który je przyznaje, podlegają naszej kontroli. W szczególności możemy w najbliższych wyborach zagłosować na partię, która obieca, że urząd zlikwiduje, a dotacji zabroni. Jeśli nam się odwidzi, to możemy zagłosować na kogoś, kto obieca, że ten mechanizm przywróci.

Tak więc jedną rzeczą jest, czy uważamy, że urzędy powinny dotować produkcje filmowe, a zupełnie osobną rzeczą jest, kto powinien o tym decydować.

O tym, czy powstanie serial animowany na podstawie Wilq, powinniśmy decydować my, potencjalni widzowie Wilq, czy to bezpośrednio, kupując go na DVD, czy też pośrednio, upoważniając stosowny urząd do przyznania dotacji. Absolutnie ostatnią osobą, którą powinniśmy pytać o zdanie, jest rynkowy konkurent Wilq, bo możemy z góry przewidzieć, co nam powie: “nie, nie dawajcie im tych pieniędzy, dajcie je mi!”.

Konkurent powinien móc stanąć wraz z Wilq do konkurencji i pozwolić nam, czy też upoważnionemu przez nas urzędowi, zadecydować, która propozycja jest bardziej warta naszych pieniędzy.

To, co widzimy w przypadku TTIP, to konkurenci Wilq dogadujący się za plecami autorów Wilq, żeby bez pytania nas o zdanie rozmontować mechanizmy publicznego wsparcia przewidziane dla projektów takich jak Wilq. Nieprzypadkowo są to duzi konkurenci, którzy bez tych mechanizmów mogą się obejść, ponieważ bez problemu mogą sobie kupić ekwiwalent. Nieprzypadkowo nie pytają nas o zdanie: część z nas chciałaby obejrzeć Wilq.

Naiwnością byłoby sądzić, że jeżeli pozwolimy decydować za zamkniętymi drzwiami grupie złożonej z ludzi biznesu i ludzi władzy, to uzgodnią coś innego niż transfer korzyści w stronę tych konkretnych ludzi biznesu z prowizją dla tych konkretnych ludzi władzy. Zwłaszcza jeśli uważamy ludzi biznesu za chciwych, a ludzi władzy za podatnych na korupcję (a tak właśnie zazwyczaj postrzegamy te dwa środowiska), powinniśmy czynnie przeciwstawiać się rozwiązaniom takim jak TTIP, które właśnie tych ludzi wyjmują spod publicznego nadzoru.

Public services under attack through TTIP and CETA


republikacja z: facebook.com/jzwesolowski/posts/546084135572927

Jacek

Prowadzi studio działalności okołogrowej Inżynieria Wszechświetności i tam m.in. pisze więcej o grach. Autor podręcznika Level design dla początkujących. Twórczość Jacka można wspierać na Patronite. → facebook → twitter