cokolwiek

Wymowa wyznań

W moim otoczeniu Natalia Przybysz jest w tej chwili bohaterką, a o tym, że ktoś ją atakuje, dowiaduję się z drugiej ręki. Taki obrót spraw był najzupełniej oczywisty i nie wątpię, że Przybysz się z tym liczyła. Tak wygląda w praktyce łamanie tabu. To, czy Przybysz okaże się skuteczną tabułamaczką, czy też męczennicą, nie zależy w tej chwili od niej samej, lecz od tego, czy wesprzemy ją czynnie, czy biernie.

Muszę bardzo uważać w tym miejscu, ponieważ akurat w tej sprawie ewidentnie każdy mężczyzna może tylko kibicować, jako że sam z pewnością nigdy podobnego wyznania nie poczyni (chyba że jako lekarz-wykonawca zabiegu, co nie jest tym samym). Niemniej pozwolę sobie na następujące spostrzeżenie: reakcja krytyków Przybysz jest reakcją ludzi, którzy wierzą, że są przedstawicielami żywej normy społecznej. O ile ich oburzenie jako takie wynika z tego, co sądzą o aborcji, o tyle intensywność wyrazów tego oburzenia wynika z przekonania, że Przybysz jest wyjątkiem, to znaczy jest sama w tym samym sensie, w jakim przestępca jest sam, ponieważ społeczeństwo się od niego odcina. Nie tylko można ją zrównać z ziemią, ale wręcz koniecznie należy to uczynić, po to by nikt nie ośmielił się brać z niej przykładu.

Z jednej strony oznacza to, że z każdym kolejnym wyznaniem podobnym do poczynionego przez Przybysz łączna wymowa tych wyznań rośnie w postępie geometrycznym, ponieważ założenie o wyjątkowości staje się coraz trudniejsze do obronienia.

Z drugiej strony – Przybysz zebrała na siebie jakieś 90 procent całej agresji strony przeciwnej. Każda kobieta, która pójdzie w jej ślady, znajdzie się w sytuacji o rząd wielkości łatwiejszej od poprzedniej.

Inaczej mówiąc, jeżeli ktoś z Was ma w swoim osobistym doświadczeniu podobne zdarzenie i dopuszcza myśl, by o nim opowiedzieć, to teraz jest najlepszy możliwy moment na to. “Teraz” – to znaczy w ciągu najbliższego tygodnia. Proponowałbym jeszcze dzisiaj napisać pierwszy szkic, w środę go przeczytać i poprawić, a w czwartek lub piątek opublikować.

Przybysz słusznie uczyniła, koncentrując się na tym, co się stało, jak to się stało i jak ona się z tym czuła. Jej wypowiedź nie została zinterpretowana jako jeszcze jedna tyrada kobiety wkurzonej na, powiedzmy, Kościół, tylko jak “coming out”. Wydaje m się to cenne, ponieważ najważniejszym celem tego odłamu dyskusji o aborcji wydaje mi się opis tego, jak jest. Tymczasem nasi przeciwnicy bardzo chcieliby poprzestać na rozmowie o tym, jak powinno być. Utrudnimy im zmianę tematu, dbając o to, żeby to nie była opowieść o nich.


republikacja z facebook.com/jzwesolowski/posts/717401745107831

Jacek

Prowadzi studio działalności okołogrowej Inżynieria Wszechświetności i tam m.in. pisze więcej o grach. Autor podręcznika Level design dla początkujących. Twórczość Jacka można wspierać na Patronite. → facebook → twitter