Gry komputerowe są bardzo życiowe
Andrzej Celiński najwyraźniej nie grał w gry komputerowe tyle, co ja.
Bez nadziei Andrzej Celiński.
Opublikowany przez Polityka Sobota, 13 sierpnia 2016
Gry komputerowe są bardzo życiowe. Mianowicie nauczyłem się z nich o życiu następujących rzeczy:
- kraj w kryzysie to zawsze początek pięknej, nowej przygody: tyle miast do zbudowania! tyle potworów do pokonania! tyle questów do wypełnienia!
- jeśli krajowi zagraża wielki smok, a ja mam tylko szczerbaty drewniany nóż do masła, to oczywiście nie idę w bój ze smokiem, tylko biorę zlecenie na szczury z piwnicy; ze szczurów mam doświadczenie i sztuki złota, więc sobie kupuję trochę większy nóż do masła, biorę zlecenie na gobliny z lasu, potem na orki z gór, potem na wampira z zamczyska i tak dalej, aż dojdę do smoka,
- nie ma takiego potwora, którego nie dałoby się pokonać, gdy odpowiednio duża liczba graczy zacznie kombinować z regułami gry. ZAWSZE. KURWA. ZNAJDĄ. JAKIŚ. EXPLOIT.
(z punktu widzenia graczy to dobrze!) - każdego questa da się pociąć na kawałki. Jak nie mam godziny wolnego czasu, to zawsze mogę wykroić sobie coś do zrobienia w pięć minut,
- koniec gry to nie koniec życia; zawsze można zagrać jeszcze raz.
W obliczu nadchodzącej katastrofy (dowolnej) macie dwie konstruktywne możliwości. Po pierwsze, możecie zostać bohaterami i potraktować katastrofę jak questa, czyli zakasać rękawy i wykombinować jakiś exploit. Po drugie, możecie zostać enpecami, to znaczy zlecić questa komuś innemu. Pamiętajcie, że dobry enpec jak zleca questa, to oferuje za niego sztuki złota, bo z czegoś trzeba kupić ten nóż do masła.
O, jeszcze tego gry mnie nauczyły: doświadczeni gracze często źle grają, bo się przyzwyczaili do starych reguł, a od tego czasu było już z dziesięć patchy. Nowi często nie mają skilla, ale nadrabiają pomysłami.
republikacja z facebook.com/jzwesolowski/posts/680804542100885