W mojej Polsce
Ludwik Dorn w swym niezrozumieniu własnej ojczyzny posunął się tak daleko, że naruszył tabu, dlatego być może już czas, by zacząć przytaczać na głos pewne oczywistości.
Polska to nie jest terytorium w charakterystycznym kształcie.
Polska to nie są prawa ani obyczaje.
Polska to nie są pomniki i kościoły.
Wszystkie te rzeczy można zniszczyć, zburzyć, zabronić, ale jeszcze Polska nie zginęła, póki my żyjemy, dlatego Polska to ludzie.
W szczególności Polska to ja. Ludwikowi Dornowi może to być nie na rękę, ale musi się z tym pogodzić.
W mojej Polsce są dorośli i dzieci. Są mężczyźni i są kobiety. Są blondyni, bruneci, farbowani, a nawet łysi.
W mojej Polsce są ludzie, których nazywam rodziną, przyjaciółmi, współpracownikami, a nawet tacy, których określam mianem wrogów.
W mojej Polsce są ludzie lewicowi, prawicowi i inni.
W mojej Polsce są ludzie, którzy przyjęli mnie na świat, ludzie, którzy dali mi wykształcenie, ludzie, którzy dowieźli mnie do szkoły i do pracy, a nawet ludzie, którzy sprzedają mi chleb i herbatę, a których nigdy nie zapytałem, kim są, w co wierzą ani w jaki sposób uprawiają seks.
W mojej Polsce są ludzie urodzeni w pobliżu, a także tacy, którzy przybyli z daleka.
W mojej Polsce są ludzie niewierzący, tacy jak ja, a wierzący są w niej również.
W mojej Polsce jest nawet Ludwik Dorn.
Jeżeli Ludwik Dorn chce, żebym się wyprowadził, to lepiej niech się pakuje, bo będę musiał zabrać go ze sobą. Gdziekolwiek pójdziemy, tam będzie Polska i będzie trzeba od nowa zacząć się wyganiać.
republikacja z: facebook.com/photo.php?fbid=544146899099984