grypolityka

Reset

Ponieważ zawodowo zajmuję się grami komputerowymi, a z wykształcenia jestem informatykiem, wszystko kojarzy mi się z grami i z programowaniem. Obecny rząd jest jak zbuntowany i źle wychowany piętnastolatek, który znalazł kartkę z hasłem administratora systemu i teraz sprawdza, jak bardzo może poszaleć.

W branżach związanych z produkcją oprogramowania nazywa się takich ludzi testerami i płaci im się, skądinąd niezbyt dużo, za to, żeby robili tego więcej. Zazwyczaj oddaje im się do dyspozycji osobną kopię systemu, którą można psuć do woli bez ryzyka, że komuś to zaszkodzi. Wychodzimy z założenia, że jeśli ktoś umie zepsuć system specjalnie, to wcześniej czy później ktoś inny zepsuje go niechcący. Inaczej mówiąc, system od początku zawiera błąd lub nieścisłość, którą trzeba poprawić. Dlatego informację o tym, że coś się zepsuło, traktujemy nie jak problem, lecz jak okazję do usprawnień.

Obecny rząd jest o tyle gorszy od testera, że nie pisze raportów, nie działa na osobnej kopii państwa, tylko na tej, której używamy na co dzień, a drzwi do serwerowni otworzą się automatycznie dopiero za cztery lata. Na szczęście wszystkie komendy wpisane do konsoli systemowej są udokumentowane, więc listę poprawek możemy sporządzić na własną rękę.

Na przykład już wiemy, że artykuł 139. Konstytucji wymaga przeformułowania, tak aby stwierdzał wprost, że prawo łaski stosuje się wyłącznie do wyroków prawomocnych. Mam nadzieję, że w każdej partii od prawej do lewej jest ktoś, kto już to sobie zapisał na karteczce i wróci do sprawy przy pierwszej okazji.

Na podobnej zasadzie trzeba się zastanowić, czy zapisy ustawy zasadniczej dotyczące Trybunału Konstytucyjnego nie wymagają uszczelnienia. Ten organ co do zasady ma być niezależny od Sejmu i od prezydenta, tymczasem na naszych oczach odbywa się bardzo pospieszna próba przejęcia kontroli nad nim. System powinien wykryć tę sytuację i odmówić wykonania polecenia, jednak póki co nie robi tego.

Budując gry komputerowe na ogół nie mamy czasu na poprawienie wszystkich usterek, dlatego dzielimy je na mniej i bardziej ważne. Kryterium podziału nie jest skala usterki, lecz jej dotkliwość: rzeczy, których odbiorca nie jest w stanie zauważyć, są „nieważne”, nawet jeśli są „poważne”. Okazuje się, że z systemem konstytucyjnym jest podobnie: dopóki starsi koledzy naszego piętnastolatka robili psikusy, które nie rzucały się w oczy, wydawało się, że nie ma potrzeby wzywać programistów. W końcu jednak przyszedł taki, który poszedł na całość i skutki są opłakane. Stąd nadzieja, że również jego starsi koledzy zdadzą sobie sprawę, że sami podpuścili bachora, i pomogą w sprzątaniu.

W absolutnej ostateczności artykuł czwarty Konstytucji jest całkiem niezłym odpowiednikiem przycisku „reset”. Użycie go byłoby skrajnym posunięciem, jednak w żargonie programistycznym nie nazywamy tego upadkiem, tylko konserwacją.


republikacja z: facebook.com/jzwesolowski/posts/558997727614901

Jacek

Prowadzi studio działalności okołogrowej Inżynieria Wszechświetności i tam m.in. pisze więcej o grach. Autor podręcznika Level design dla początkujących. Twórczość Jacka można wspierać na Patronite. → facebook → twitter