W poszukiwaniu straconego czasu
Moi krewni wyjechali służbowo, więc zajrzałem dziś do nich, żeby wyprowadzić na spacer ich psa. Mimochodem natknąłem się na stolik, na którym leżała pierwsza część “W poszukiwaniu straconego czasu”, ponieważ są to krewni takiego rodzaju, że zdarza im się w roztargnieniu odłożyć na stolik znaną powieść sprzed stu lat. W tym mieszkaniu książki są jak powietrze: uważny obserwator doszukałby się w ich przemieszczeniach prądów konwekcyjnych, przeciągów i nagłych zawirowań wywołanych przejściem człowieka. Spodziewam się, że nikt nawet nie zauważy, że zwinąłem Prousta do plecaka.
Patrzę teraz na tę książkę i przeczuwam, że gdybym był w wieku moich krewnych, przyznanie się, że nigdy jej nie czytałem, naraziłoby mnie na utratę twarzy. Moi rówieśnicy są bardziej wyrozumiali, nie dlatego, że mniej cenią książki, lecz dlatego, że dziś jest tyle innych rzeczy do zrobienia. Oczywiście gdybym próbował się usprawiedliwiać, że nie przeczytałem “straconego czasu”, ponieważ od trzydziestu lat tracę czas na gry komputerowe, zabrzmiałoby to cokolwiek niepoważnie. Jednak przynajmniej osiągnęliśmy ten konsensus, że treści zawiłe i wyszukane dziś już nie muszą wyrażać się w powieści, czy też w dramacie. Kwestia, czy faktycznie znajdujemy ich odpowiedniki w filmie bądź interakcji, pozostaje sporna, jednak przynajmniej wolno nam ich tam szukać.
To, czy ludzie czytają dziś Prousta, jest głównie kwestią przypadku. Autor nie miał szansy przewidzieć, czy sprawy, o których pisał w roku 1920, wciąż będą aktualne i zrozumiałe w roku 2016. Bardziej zastanawia mnie, jak zadbać o to, by ludzie nadal czytali cokolwiek. Sam wychowałem się wśród książek i komputerów, za to bez stadium pośredniego, to znaczy telewizji, i dzięki temu widzę jak na dłoni, że te dwie skrajności nie są równoważne. Ucieczka od monitora pomiędzy kartki, świadome ograniczenie się do pojedynczego wątku informacji, wydaje mi się odpowiednikiem zamknięcia okna wychodzącego na ruchliwą ulicę. Hałas wielowątkowej interakcji absorbuje i angażuje, ale to w książkach odnajduję skupienie i równowagę. Pozwólcie więc, że osiądę teraz na kanapie i zaczerpnę nieco powietrza.
republikacja z: facebook.com/jzwesolowski/posts/625396487641691