Zmienność języka
Czasami zachwyca mnie gramatyczna dwuznaczność języka polskiego. Na przykład, czy zauważyliście, że słowo “prostak” w liczbie pojedynczej jest rodzaju męskiego, ale w liczbie mnogiej jest równocześnie obu rodzajów, tj. męskoosobowego i niemęskoosobowego? Wolno odmieniać tak i tak: ci prostacy oraz te prostaki.
Te prostaki, te chłopaki, te elfy. Rodzaj męskoosobowy zanika. Język zmienia się na naszych oczach. Jeżeli nie będziemy się za mocno upierać ani tłuc dzieci linijkami po palcach za to, że mówią “niepoprawnie”, to za sto-dwieście lat autory będą pisały, pasażery będą jeździły, a użytkowniki będą używały. I bardzo dobrze, bo język wypełnia równocześnie dwa przeciwstawne zadania: zapewnia wygodę (a więc dąży ku prostocie) i precyzję wypowiedzi (a więc dąży ku komplikacji). Języki wciąż pozbywają się rozróżnień, które okazały się niepotrzebne (jak liczba podwójna), a uwypuklają te, które się przydają (w polszczyźnie na przykład objawia się to zasysaniem obcojęzycznych synonimów istniejących słów: zachodzi subtelna różnica między “bieganiem” a “joggingiem”).
Dlatego kiedy mówię, że poszłem do sklepu po pieczyw, ale zapomiaem kupić japka, nie jest to z mojej strony próba zirytowania perfekcjonistycznie nastawionych czytelników, lecz raczej apel o wyrozumiałość dla naturalnych procesów.
republikacja z facebook.com/jzwesolowski/posts/662031713978168