Między Gdańskiem a zdrowym człowiekiem
Skala Fahrenheita, nazwana, jak nietrudno zgadnąć, od nazwiska twórcy, jest dość dziwaczna. Jeden stopień Fahrenheita to 5/9 stopnia Celsjusza, a skale spotykają się przy -40 stopniach. Trochę nie wiadomo, o co chodzi i z czym to jeść.
Dziwaczności skali wynikają z przyjętej konwencji: Fahrenheit uznał, że sto stopni to temperatura zdrowego człowieka (no, prawie: zdrowy człowiek ma dokładnie 98°F), natomiast zero stopni to najniższa temperatura zanotowana w zimie 1708 roku w jego rodzinnym mieście Gdańsku.
Współcześnie skalę Fahrenheita definiuje się przez odniesienie do punktu wrzenia (212°F) i zamarzania wody (32°F), w standardowym ciśnieniu oczywiście.
Ogólna wygoda i praktyczność skali Fahrenheita sprawia, że stosowana jest wyłącznie w Stanach Zjednoczonych, gdzie dobrze pasuje do funtów, uncji, mil i furlongów, oraz tu i ówdzie na Karaibach i zachodnim Pacyfiku.