Z pamiętnika przedsiębiorcy: rozterka moralna
Implementuję właśnie obsługę reklam w grze i przy okazji dowiaduję się rzeczy, których dotąd nie wiedziałem o tym, jak działają takie reklamy. Między innymi systemy reklamowe pozwalają ustawić dane osobowe użytkownika, takie jak płeć czy data urodzenia, ponieważ wtedy można reklamę dokładniej wymierzyć w tegoż użytkownika i taka reklama jest więcej warta. Z przykładów, którymi mnie raczy dokumentacja, widzę, że zwłaszcza podanie płci jest czymś mile widzianym.
Tak się składa, że płeć swojego użytkownika znam, bo go o to pytam, po to żeby się do niego zwracać we właściwym rodzaju gramatycznym. Ściślej mówiąc, nie pytam gracza o płeć, tylko o wprost to, jak się do niego mam zwracać, ale korelacja między tymi dwiema rzeczami jest spora.
Rozterka moralna jest następująca: mogę tę informację podać reklamodawcom, żeby gra zarobiła trochę więcej, ale wolałbym nie, bo wiem, co reklamodawcy zrobią. Moi gracze są dziećmi, a więc dziewczynki dostaną reklamy kucyków i różowych kredek, a chłopcy reklamy pistoletów i klocków. Jako mężczyzna, który w dzieciństwie bawił się i klockami, i misiami, widzę w tym krzywdę młodego pokolenia.
Jestem w o tyle wygodnej sytuacji, że to nie ja decyduję, tylko klient, który grę zamówił. Nie znaczy to jednak, że wolno nam się nad takimi rzeczami nie zastanawiać. Dla mnie osobiście wybór jest prosty – nie podajemy – ale nie da się ukryć, że jest to wybór dokonywany wbrew presji ekonomicznej otoczenia.
Ech, i jak tu lubić kapitalizm?