Instrukcja obsługi partii
Coś wisi w powietrzu, bo ostatnio kilka osób zadawało mi pytania wskazujące na to, że rozważają zapisanie się do Razem. Akurat w tym tygodniu minęły trzy miesiące mojej obecności w partii, czyli wystarczająco krótko, żebym jeszcze miał „świeże spojrzenie”, ale wystarczająco długo, żebym już z grubsza wiedział, o co chodzi. Przedstawiam więc instrukcję obsługi partii.
Z mojego punktu widzenia najfajniejsze w byciu w Razem są dwie rzeczy: insiderskie info oraz możliwość bycia blisko ważnych wydarzeń. Nie trzeba się na maksa angażować, żeby to wszystko dostać, bo co do zasady wszystkie informacje krążą jawnie w obiegu wewnętrznym. Na przykład moją specjalnością jest praca z tekstem, a partia korzysta z tego przy redakcji i korekcie dokumentów, więc znam dosyć szczegółowo nie tylko nasz program na warszawskie wybory samorządowe, ale również nasze stanowisko negocjacyjne na wybory europejskie. Na tej samej zasadzie możecie dowiedzieć się więcej o prawie każdej rzeczy, którą zajmuje się partia. Większość albo leży na wierzchu, albo można się do nich dosyć szybko dokopać.
Jako członkowie macie w partii w zasadzie jeden obowiązek, mianowicie przyjście raz na pół roku na Walne, czyli kilkugodzinne zebranie wszystkich członków danego okręgu, odbywające się z reguły w weekend i zapowiadane z kilkutygodniowym wyprzedzeniem. Nieprzyjście na Walne to trochę ryfa, bo Walne nie może podjąć decyzji, jeżeli nie ma kworum. Można za to podpisać papierek, że się z obecności rezygnuje i wtedy można nie przyjść, a kworum dalej jest. To jest takie minimum przyzwoitości w dziedzinie zaangażowania w partię i wydaje mi się, że nie jest bardzo wygórowane.
Jest też drugi praktyczny obowiązek, czyli płacenie składek, ale wysokość składki ustala się samodzielnie. Można zadeklarować 1 zł i nie jest to uważane za obciach, tylko za normalną rzecz: kto ma więcej, płaci więcej. Ja zadeklarowałem 10 zł i tego się trzymam. Jak się odkuję, zadeklaruję więcej.
Komunikacja w Razem jest rozproszona. Działa to lepiej, niż bym się spodziewał. Na forum partyjnym omawia się rzeczy, które mogą poczekać lub wymagają namysłu, na przykład projekty uchwał Rady Krajowej. Sprawy zmieniające się z godziny na godzinę omawia się w komunikatorze, konkretnie w użyciu jest Slack. Ważne informacje, np. mobilizacje na duże demonstracje, przychodzą mailem, newsletterem lub SMS-em (a z reguły wszystko naraz). W bardzo rzadkich przypadkach ktoś spróbuje się do Was dodzwonić. Ogólnie gorąco polecam, żeby wybrać sobie któryś kanał komunikacji i go faktycznie śledzić. Dzięki temu nie wypadniecie z obiegu. Jest bardzo, bardzo dużo okazji do zrobienia czegoś, wystarczy się schylić.
Gdy się zapisujecie, dostajecie tutora, czyli osobę, która ma Wam wszystko wyjaśnić i odpowiadać na pytania. Zależnie od okręgu i osoby, która Wam przypadnie, może się zdarzyć, że będzie się Was mniej lub bardziej wciągać w partyjne działania. Akurat o tym procesie wiem bardzo mało, bo gdy się zapisywałem, okręg warszawski uwzględnił moją niepełnosprawność i miałem trochę inaczej niż wszyscy.
Po zapisaniu się jesteście na stażu, który trwa od 1 do 6 miesięcy i z tego co wiem (trochę to zależy od okręgu), nie wiąże się z koniecznością wyrobienia jakiejkolwiek normy, aczkolwiek owszem, okręg będzie się przyglądał, czy Wam się nie odechciało po tygodniu. Ogólnie nie mamy problemu z tym, że ktoś jest mało aktywny, tylko nie chcemy martwych dusz, które widnieją na liście członków, ale nie można się do nich dodzwonić, nie odpowiadają na maile, nic nie robią, nie płacą składek, nie przychodzą na Walne, wiecie o co chodzi.
Z aktywnością co do zasady nie ma napinki, bo Razem jest z założenia partią masową, a nie kadrową, czyli robicie tyle, ile Wam się chce i ile jesteście w stanie. Ja w Razem angażuję się w kratkę i zdecydowanie mniej, niż bym chciał, ale to nikomu nie przeszkadza. Jedną z fajniejszych rzeczy w Razem jest następująca hierarchia wartości: mamy kulturę dziękowania za to, że ktoś się przyłożył do czegoś, natomiast nie mamy zwyczaju stawiania poprzeczek i wyrabiania norm.
Co się w partii robi (żadna z tych rzeczy nie jest obowiązkowa, można sobie wybrać, podaję przykłady okazji, które się trafiają):
- śledzi się bieżące wydarzenia w swoim okręgu,
- wyraża się stanowiska wobec tych wydarzeń,
- wymyśla się i wdraża (w miarę możliwości i zasobów czasowych) akcje związane z tymi wydarzeniami, np. w tej chwili robimy petycję o przywrócenie do pracy szefowej związkowej z LOT-u, która tę pracę straciła w oburzających okolicznościach,
- chodzi się na demonstracje,
- a jak już się chodzi, to dobrze byłoby mieć jakiś transparent,
- wymyśla się też własne akcje i inicjatywy, na przykład w tej chwili nasi ludzie bardzo pomagają przy rzeszowskim Marszu Równości,
- zbiera się podpisy, np. teraz pod ustawą o 35-godzinnym tygodniu pracy,
- chodzi się (lub urządza) spotkania z ciekawymi ludźmi na ciekawe tematy; w Warszawie mamy regularne seminaria polityczne, spotkania z autorami oraz cykl spotkań Fundacji Równanie
- od czasu do czasu można się z czegoś doszkolić, aczkolwiek w większości wypadków doszkalanie polega po prostu na tym, że zabieracie się za coś, czego nie umiecie i wszyscy Wam kibicują (oraz pewnie ktoś, kto się na tym zna lepiej, będzie Wami kierował)
- można też chodzić na zebrania rady okręgu i obgadywać z radnymi wszystkie rzeczy, nad którymi oni dyskutują, np. w Warszawie nasz zespół do negocjacji samorządowych regularnie sprawozdawał, można było przyjść, posłuchać i mieć zdanie
Generalnie jak Wam przyjdzie coś fajnego do głowy, to po uzgodnieniu z zarządem okręgu możecie to zrobić i partia Was bardzo chętnie za to imiennie pochwali, żeby było powszechnie wiadomo, że to Wasze dzieło. Ograniczenia są dwa: musicie sobie samodzielnie znaleźć ewentualne osoby do pomocy, a partia prawdopodobnie nie da Wam budżetu, bo nie ma wystarczająco dużo pieniędzy.
Potencjalnie frustrującą cechą komunikacji w Razem, przynajmniej w Warszawie, jest to, że jak się już wepniecie w kanały, to na tych kanałach ciągle ktoś będzie ogłaszał, że potrzebuje Waszej pomocy w takiej albo innej rzeczy. Wynika to z tego, że mamy więcej roboty niż ludzi do tej roboty. Ważne jest to, żeby się na te wezwania nie „uodpornić”. To nie jest tak, że musicie robić cokolwiek z tego, co się Wam proponuje. Jeżeli poczekacie, aż trafi się coś, na co macie czas i ochotę i w to się w drożycie, to też spoko.
Polecałbym Wam zapisanie się właśnie z takim założeniem, że znajdziecie sobie jakąś stałą rolę na miarę Waszych chęci i możliwości (np. regularne pomaganie przy produkcji memów albo udział w naszej warszawskiej specgrupie logistyczno-porządkowej), a oprócz tego jak będziecie akurat mieć ochotę, to zrobicie coś ekstra. Z takich rzeczy, co do których ja osobiście chciałbym, żeby ludzie robili ich więcej – zdecydowanie przydałoby się chodzenie na demonstracje. To jest wbrew pozorom kolosalna różnica, czy partia wystawi na dane wydarzenie 5 osób, czy 15 (a już 50 to byłby w ogóle kosmos i rety, jakie rzeczy można by wtedy robić!).
Z rzeczy, przed którymi powinienem nowe osoby ostrzec, na pewno warto wymienić forum. Zasadniczo forum jest w porządku i bardzo się przydaje, zwłaszcza jeśli chcecie współtworzyć linię partii. Niemniej w gronie jego stałych bywalców jest zbiór około 20 osób, które dość regularnie robią wokół siebie nieprzyjemną atmosferę. Czasami wybuchają z tego powodu awantury. Niektóre z nich są przewlekłe. Uważam, że co najmniej jednej osobie z ważnego partyjnego organu te osoby zatruły życie na tyle, że ta osoba teraz musi sobie dla własnego zdrowia odpuścić działalność.
Da się jednak wyczuć, że te osoby kiszą się we własnym sosie. Kto ma zdrowie, to się wdaje z nimi w dyskusje, ale zasadniczo 99% życia partyjnego toczy się tak, jakby tych osób i dyskusji nie było. Są na przykład takie osoby w okręgu warszawskim, które robią doskonałą robotę i bardzo się angażują, a na forum ich nigdy nie widuję i myślę, że to nie jest przypadek. Sam na forum bywam i staram się być aktywny, ale mam swoją (niezbyt długą) prywatną listę osób, z którymi nie wdaję się w dyskusje i na które nigdy nie zagłosuję w wyborach wewnętrznych. Da się tak zrobić, bo tych osób nie jest wcale dużo, tylko robią dużo hałasu.
Rozbieżności ideowe w Razem są – i są dopuszczalne. Na przykład są osoby w Razem, które uważają, że powinniśmy wchodzić w koalicje z SLD i nie jest to tabu. Z dokładnością do wspomnianych 20 osób, dyskutuje się o takich rzeczach sensownie.
Jestem w partii od trzech miesięcy i na pewno mogę powiedzieć, że taki sposób organizowania się, jaki ma Razem, dał mi poczucie sprawczości. Mam wrażenie, że jest kilka spraw, do których dołożyłem cegiełkę, kilka dyskusji, w których się przydałem i kilka zadań wykonawczych, przy których moje umiejętności zrobiły różnicę jakościową. Na pewno mam poczucie, że da się rozmawiać z wieloma osobami w partii tak, że faktycznie się dyskutuje, a nie rzuca grochem o ścianę. To pewnie też zależy od okręgu, ale w Warszawie i zarząd, i rada składają się z ludzi komunikatywnych. Np. wczoraj na Slacku rozważaliśmy pewne kwestie związane ze strategią komunikacyjną na kampanię wyborczą. Zaproponowałem w tej rozmowie pewne ryzykowne posunięcie i nie wiem, czy okręg je faktycznie wykona, ale mam poczucie, że rozmowa była rzeczowa i konstruktywna, padły dobre argumenty.
Jeżeli bym mógł coś w Razem poprawić, to fakt, że osoby pełniące funkcje w organach są przepracowane. Nie wypracowaliśmy jeszcze mechanizmów delegowania zadań wykonawczych, przy czym główną przeszkodą jest to, że mamy mniej członków niż potrzebujemy. Nawet w Warszawie, której okręg liczy kilkaset osób, przydałoby się przynajmniej drugie tyle. Okręgi w wielu innych regionach są dużo mniejsze, więc kołderka jest jeszcze krótsza. Dlatego zachęcam: zapisujcie się, bo zrobicie tym bardzo dużą różnicę.