Raport z demonstracji 13 marca 2016
To zabawne, jak praca społeczna przeplata się z pracą zarobkową. Skutkiem dzisiejszego pobytu w Alejach Ujazdowskich będzie, w moim przypadku, korespondencja biznesowa. Ale o tym za chwilę.
Wspominałem już, że na małych spotkaniach lepiej widać subtelne prawidłowości. Jedna z nich polega na tym, że większość osób przewijających się przez #occupyKPRM przychodzi tam “z wizytą”. Uczestniczą w wydarzeniu, to znaczy podchodzą, rozmawiają, biorą ulotki, przyglądają się wystąpieniom, a nawet przyłączają się do okrzyków – a potem sobie idą. To, ile osób jest na miejscu jednocześnie, zależy od długości takiej wizyty, która przy obecnej pogodzie wynosi typowo około piętnastu minut. Organizatorzy bardzo słusznie postawili na imprezową formułę. Muzyka, widowisko i tańce rodzą ciekawość, angażują, a więc podtrzymują uwagę. Stąd najwięcej osób naraz było dziś podczas koncertu: po prostu zostawali trochę dłużej.
A więc koncert. Przyjechały trzy różne osoby. Podoba im się to, co tu się dzieje, więc pomyślały, że dla nas zagrają. Ubolewam, że jestem w stanie streścić ten fakt w dwóch zdaniach, bo przez to brzmi on jak bagatela, tymczasem to jest duża rzecz. Jest zimno, akustyka fatalna, publiczność nieduża, a do tego niedziela, a ludzie się na to wszystko godzą dla sprawy. Ten protest jest silny takimi gestami, których zupełnie nie widać w telewizji, ale które chyba już w tej chwili trzeba liczyć w dziesiątkach, jeśli nie setkach. Razem ubija tutaj gigantyczny kapitał społeczny, bo uruchamia w ludziach dobrą wolę, trenuje ich do uczestnictwa w inicjatywach oddolnych, słowem buduje społeczeństwo. Przy okazji rozdają jakiś zylion ulotek.
(moim osobistym bohaterem i wzorem do naśladowania jest moja dobra znajoma, która im dwa poranki z rzędu przywiozła ciepłą owsiankę)
Zanim zapomnę – korespondencja biznesowa. Piosenkarka, która wystąpiła jako pierwsza, nie tylko gra bardzo ładnie, ale w dodatku dokładnie tak, jak by mi się przydało do potencjalnego następnego projektu Inżynieria Wszechświetności. Zaraz będę za nią guglał i jeszcze sobie dosłucham, a potem pewnie będę chciał się dowiedzieć, jakie ma stawki. Któż by pomyślał, że na pracy społecznej można zarobić?
Razemowy chór osiągnął dzisiaj zdolność operacyjną i po krótkiej próbie również wystąpił. Nie mam nagrania, ale mam dosyć dobre przybliżenie (z trochę lepszymi production values):
Jedna drobna różnica: oni to śpiewali po polsku.
Od pół roku się przyglądam, a od pięciu dni na własne uszy słucham, co Razem ma do powiedzenia i widzę kolejno: decyzje strategiczne obliczone na lata, taktyczny dobór działań optymalizujący wykorzystanie zasobów, odporność na presję zewnętrzną, praktyczną zdolność do mobilizacji sympatyków i sojuszników, ambicję wykraczającą poza zwycięstwo w najbliższych wyborach, a wreszcie chirurgiczną inwestycję w symbolikę i mitologię, której dotąd nie mieliśmy w Polsce. Możecie się z tego cieszyć, możecie się tego bać, ale niech Was ręka boska broni lekceważyć tę partię.
republikacja z: facebook.com/jzwesolowski/posts/607080806139926