polityka

Robienie solidarności

Funkcjonuje pogląd, ku któremu się przychylam, że nagłe zwrócenie uwagi na kwestię praw kobiet jest ze strony rządu manipulacją. Można ją interpretować jako próbę sprowokowania ludzi do odwrócenia wzroku od Trybunału Konstytucyjnego lub jako wyłożenie na stół karty przetargowej.

Myślę, że rząd się przeliczy.

Żeby to wyjaśnić, muszę opisać, co właściwie ja sam, jako mężczyzna, robiłem na jednej z dzisiejszych demonstracji. Nie mam macicy, więc można (mylnie) argumentować, że to wszystko nie moja sprawa, ponieważ ustawa antyaborcyjna we mnie nie uderza.

W istocie, nie krzywdzi mnie też wiele innych rzeczy. Niechęć wymierzona w osoby o ciemnej cerze nie dotyka mnie, skoro mam cerę bladą. Upokarzające traktowanie gejów nie jest wymierzone we mnie, bo nie jestem gejem. Okrzyki “precz z komuną” puszczam mimo uszu, bo urodziłem się na nie zbyt późno.

Za to mam 168 centymetrów wzrostu, ważę 52 kilogramy, zmagam się czasem z miażdżącym lękiem, a swoje emocje noszę niczym odzież wierzchnią. Z każdego z tych czterech powodów spotykały mnie w przeszłości upokorzenia.

Na godność każdego człowieka da się ukręcić inny bat. Tego sponiewiera się pod pretekstem wzrostu; tamtego za cerę; trzeciemu można przyczepić się do płci. Narzędzia są różne i dopasowane do potrzeby chwili. Jednak godność, którą się rani, jest zawsze ta sama.

Może i nie mam macicy, ale za to mam godność. Każda kobieta również ją ma, a kiedy dokonuje się na nią zamachu, fakt, że dobiera się do tego środki “szyte na jej miarę”, czyni ten zamach jeszcze obrzydliwszym. Godność jest naszą wielką wspólną sprawą. Wspólnie zwalczamy wymierzone w nią narzędzia.

To rozumowanie jest nieoczywiste, a w dotychczasowej, cynicznej praktyce politycznej z urzędu podejrzane o nieżyciowość. Jednak znalazło ono dziś swój dowód poprawności w postaci spotkań, które udało się skrzyknąć w niecałe dwie doby. Solidarny sposób myślenia podziela już wystarczająco wielu ludzi o wystarczająco dobrej zdolności do samoorganizacji, by jego dalszy rozwój można było podtrzymać.

Dlatego dziś pod Sejmem byłem nie tylko ja, ale także wielu innych mężczyzn. Sądzę, że w tym dziesięciotysięcznym tłumie mogła ich być nawet połowa.

Dlatego spotkałem dziś więcej znajomych naraz niż kiedykolwiek wcześniej na dowolnym spotkaniu na świeżym powietrzu.

Dlatego na demonstrację w sprawie godności kobiet przyszli także związkowcy.

Dlatego zaraz obok drużyny związkowców, w środku tłumu skrzykniętego przez partię Razem, członkowie Nowoczesnej zbierali podpisy pod inicjatywą w sprawie Konstytucji, a uczestnicy demonstracji im te podpisy składali.

Dlatego był na demonstracji transparent: “katolicy przeciw dręczeniu kobiet”.

I dlatego, gdy przyjdzie pora znów wyrazić zdanie w sprawie Trybunału, ludzie, którzy przyszli dzisiaj, stawią się tłumnie, a w szczególności przyjdą wszystkie te kobiety, którym rząd dał nowy, doskonały powód, żeby się lepiej zorganizować.

Więcej: ci wszyscy ludzie są już otwarci na to, aby, gdy przyjdzie taka potrzeba, stanąć po stronie górników, rolników, kasjerek i każdej innej grupy w tym kraju, w której godność rząd wymierzy narzędzie szyte na jej miarę.

Dlatego jeśli rząd liczy, że odwróci uwagę, to niedługo przekona się, że zamiast tego ją skupił. Jeżeli sądzi, że jednym pożarem przykryje inny, rozczaruje się, gdy odkryje, że ma dwa pożary zamiast jednego.

Dlatego jeżeli liczy, że zyskał kartę przetargową, przekona się, że nie damy się nabrać na dzielenie godności na części. Nie będzie ratowania godności mężczyzn kosztem kobiet, miastowych kosztem tych ze wsi, liberałów kosztem socjalistów, ani też odwrotnie. Nie będzie syndromów sztokholmskich.

Dlatego raz zdradzeni konserwatyści nie wrócą potulnie na łono partii rządzącej, gdy ta wyciągnie do nich tę samą dłoń, którą wcześniej ich uderzyła. Nawet oni znajdą u nas lepszy dom, bo ich godność jest również naszą.

Jedyni ludzie, skądinąd dowolnej opcji, którzy nie zagrzeją u nas miejsca, to ci, którzy godność ludzką mają za nic. Lecz tych będzie w Polsce coraz mniej, jeżeli rząd wciąż będzie uporczywie przypominał wszystkim, że na ich godność również ma apetyt.

Rząd nie podda tej partii walkowerem. Będzie przeciągał na swoją stronę masy, strasząc je “lewactwem”, “terroryzmem”, “zdrajcami” czy dowolnym innym chochołem. Czeka nas wiele pracy, by dotrzeć do wciąż niezdecydowanych. Ale ludzi raz zmobilizowanych rząd już do siebie nie przekona, bo nikt z nich już nie zechce stać po stronie zdemaskowanych głupców, psychopatów i szaleńców.

Każdy umie zakrzyknąć: solidarność! Ale to my potrafimy ją zrobić.


republikacja z: facebook.com/jzwesolowski/posts/620053878175952

Jacek

Prowadzi studio działalności okołogrowej Inżynieria Wszechświetności i tam m.in. pisze więcej o grach. Autor podręcznika Level design dla początkujących. Twórczość Jacka można wspierać na Patronite. → facebook → twitter