Projekt pod autobusem
Z pamiętnika przedsiębiorcy: najtrudniejszą częścią pracy małego zespołu jest to, że jeśli ktoś wpadnie pod mniej lub bardziej dosłowny autobus, to nagle nie ma pół zespołu.
Mój bieżący projekt wpadł pod DWA autobusy, bo najpierw jedna z rysowniczek ciężko zachorowała, a potem ja miałem taki splot przypadków, że chciałbym mieć dzieci, specjalnie po to, żeby im o tym opowiadać na dobranoc (np. “jak nie będziesz grzeczny, to przyjdą sąsiedzi i zrobią ci nad głową remont”). Chwilami to była klęska urodzaju, np. kiedy tydzień temu wystawiłem ogłoszenie Inżynierii o szukaniu współpracowników, byłem pewien, że przyjdą dwa-trzy zgłoszenia, a nie trzydzieści.
W takich chwilach bardzo liczy się, żeby umieć sobie powiedzieć: “stop”. Odruchem człowieka elementarnie sumiennego jest kompensowanie: skoro niezależne od nas okoliczności odbierają nam czas, to pracujmy więcej, żeby ten czas nadrobić. W ten sposób można bardzo szybko (typowo w ciągu dwóch tygodni) wyczerpać siły. Dalsza mobilizacja okazuje się przeciw-skuteczna: spada tempo, rośnie stopa błędów, pracujemy więcej ale zrobione jest mniej. Jedyny skuteczny sposób na to rozmija się z potocznym rozumieniem pracowitości: trzeba mianowicie zrobić sobie przerwę regeneracyjną.
Do tej pory wszystkie projekty Inżynierii kalkulowałem tak, żeby jak najwięcej zrobić osobiście. Tak było po prostu taniej. Powierzałem innym rzeczy, których zupełnie nie umiem, na przykład grafikę i dźwięk. Wadą tego rozwiązania jest wysoki współczynnik autobusowy: wykorzystujemy nasze zasoby w stu procentach i nie mamy już zapasu na nieprzewidziane okoliczności. Te zaś zawsze się objawiają, tylko nie zawsze tak widowiskowo jak ostatnio.
Dlatego od następnego projektu będę się starał układać sprawy tak, żeby być graczem rezerwowym. Na przykład zamiast samemu programować moduł komunikacji sieciowej (czyli coś, na czym się nie znam, ale mogę się douczyć), poproszę kogoś o to i zapiszę odpowiednią pozycję w budżecie. Projekty będą przez to trochę droższe, ale za to bardziej niezawodne, bo jeśli znów zdarzy się awaria, będę mógł do niej dosypać swój czas, zamiast prosić kogoś o nadrabianie.
republikacja z facebook.com/jzwesolowski/posts/721613964686609