Mały zespołowy sukcesik
Taki tam mały, zespołowy sukcesik.
Stało się. Właśnie sprzedaliśmy ostatni egzemplarz "Level designu dla początkujących". A właściwie przedostatni, bo ten…
Opublikowany przez Inżynieria Wszechświetności Poniedziałek, 12 grudnia 2016
Cały zespół, czyli w tym wypadku Kaja Mikoszewska, Aleksander Spisak, Magdalena Chojnacka i Marek Kowalik, zasłużył na podziękowanie i na udział w zyskach. Zysków jeszcze nie ma, ale już coraz bliżej.
Ciekawostka: w marcu czy kwietniu rozmawialiśmy o tej książce z jednym wydawcą. Jak sobie policzę, ile egzemplarzy spodziewali się sprzedać, po ile zamierzali je sprzedawać i ile z tego proponowali odpalić nam, to w tej chwili już zarobiliśmy więcej. Nie chcę przez to sugerować, że ździerstwo, wyzysk, czy co tam, tylko raczej, że realia ekonomiczne zmieniają się na korzyść self-publishingu.
Jeśli faktycznie napiszę ten zbiór opatrzonych komentarzem relacji z demonstracji, o którym niedawno wspominałem, to na pewno pójdę z nim do wydawcy specjalizującego się w takich właśnie publikacjach, bo to zupełnie nie są klimaty Inżynierii. Ale już nową książkę o game designie raczej na pewno wydamy sami, chyba że ktoś zaproponuje nam bardzo korzystny układ z sutą zaliczką. Być może za rok będziemy mogli nawet zaproponować zewnętrznym autorom, że to my wydamy ich.
Ciekawą ironią losu wydaje mi się, że ten porządek, w którym się wychowaliśmy, a więc liberalno-kapitalistyczno-korporacyjny, stawiający na centralizację i efekty skali, zbudował narzędzia własnego rozkładu, w tym wypadku crowdfunding.
Crowdfunding jest poniekąd okołokapitalistyczną herezją, ponieważ ludzie świadomie wpłacają więcej, niż produkt jest “rynkowo” “wart”. Ebooka sprzedajemy na co dzień po 40 złotych, w crowdfundingu był do dostania za 30, ale faktyczna średnia wpłata to było około 96 złotych. W rezultacie powstał produkt, który “wolny rynek” wycenia jako zdecydowanie nieopłacalny, a który najwyraźniej był potrzebny. Efekt skali jest w tym wypadku odwrócony: ekonomiczny sens tego przedsięwzięcia wynika z tego, że jesteśmy mali i nie mamy prawie żadnych narzutów organizacyjnych. Jednocześnie – znowu wbrew ustalonemu porządkowi – nie da się oddzielić sensu ekonomicznego od kulturowego.
Ludzie dorzucili ekstra właśnie dlatego, że ten projekt ma sens kulturowy. Oraz, oczywiście, dlatego, że są zajebiści, a to też jest wartość kulturowa.
republikacja z facebook.com/jzwesolowski/posts/745261338988538