Sarkazm narodowy
To mi nagle uzmysłowiło: sarkazm to nasz sport narodowy. Większość z nas ma w tym lata praktyki. I jak zazwyczaj na to narzekam, bo sarkazm jest na dłuższą metę destrukcyjny, tak teraz może się niesamowicie przydać.
Dziesiątki antyrządowych haseł na płocie przed Sejmem
Hipoteza robocza: im bardziej rząd tupie nogą i robi srogie miny, tym bardziej należy uciekać od agresji w hasłach i deklaracjach, i uderzać w darcie łacha.
(Pomysł pierwszy z brzegu: ludzie mają te nieszczęsne trąbki z demonstracji, które w kupie są upiorne, ale pojedynczo jeszcze ujdą. A więc na przykład taka akcja, że każdy, kto taką trąbkę ma, niech ją ze sobą cały czas nosi. A kiedy przechodzi koło patrolu żandarmerii wojskowej, niech tę trąbkę wyjmie i dokładnie jeden raz zatrąbi, oczywiście nie biednym żandarmom do ucha – im nawet proponuję pomachać z uśmiechem – tylko w powietrze. Wiecie jaki byłby efekt czegoś takiego? Że przez cały dzień w centrum miasta przez cały czas byłoby słychać te trąbki. To się niesie jak cholera, jedna trąbka robi hałas za całą demonstrację. Powstałoby wrażenie, że demonstranci są non-stop wszędzie).
republikacja z facebook.com/jzwesolowski/posts/750033951844610