Demonstracja 15 marca 2018
Na Demonstrację „Nie dla ludobójstwa w Afrin” przed Centrum Kultury Tureckiej w Warszawie przyszło 20 osób. Zważywszy że była 9:30 rano – wszystko w normie. Centrum mieści się w Alejach Jerozolimskich, w pół drogi od metra Centrum do Dworca Centralnego, czyli w miejscu fatalnym do demonstrowania, bo huk samochodów wiele zagłusza, ale dobrym do zwracania na siebie uwagi przechodniów. I faktycznie: ludzie przystawali, przyglądali się, robili zdjęcia. Dwóch panów pod krawatami i w garniturach aż wyszło na balkon, żeby sprawdzić, co to za hałas.
Jeżeli wierzyć prowadzącemu demonstrację mówcy (skądinąd sprawnemu, widać że ma doświadczenie), to za ten wpis mógłbym mieć kłopoty, gdybym był obywatelem Turcji. Problem z reżimami takimi jak erdohański polega na tym, że bez skrępowania (przeciwnie: chwaląc się tym) urzyna opozycję przy samej ziemi, ścigając ją nawet w społecznościówkach, a potem twierdzi, że jest spokój i cisza. U nas też to mamy, tylko w mniejszej skali: nie zobaczycie w publicznej telewizji ugrupowań opozycyjnych, takich jak Razem, a potem trolle będą chodzić i pytać retorycznie, ile te ugrupowania mają procent w sondażach. No, ale przynajmniej styropian nam na razie nie grozi, bo prokuratura właśnie odkryła, że Razem sprzeciwia się totalitaryzmowi.
Nie będę przytaczał w detalach treści przemówień, bo oczywiście dobrze wiemy, co w nich było: Ergohan to tyran, Kurdom dzieje się krzywda, w regionie Afrin dochodzi do czystki etnicznej, mamy obowiązek na to reagować. Od siebie dodam, że to reagowanie bywa satysfakcjonujące. Dziś o 10 do Centrum przyjechał turecki ambasador, czyli wiadomo, ważny oficjel. Wysiadł z samochodu, wraz z nim wysiadł ochroniarz, samochód zaraz odjechał, bo to w końcu Jerozolimskie i nie można zastawiać, no i wiecie, trzeba było zrobić te 10 metrów marszu wstydu. Oczywiście ambasadorowi włos z głowy nie spadł, ale co się nasłuchał krzyków, to jego. Nawet bez okularów widziałem, że go ta sytuacja drażni. Wyobraźmy sobie teraz, że przyjeżdża i zastaje nie 20 osób, lecz 200, czyli zastawiony cały chodnik. Policja zrobiłaby mu oczywiście szpaler, ale on by musiał tym szpalerem przemykać. To jest tego rodzaju hipotetyczne zdarzenie, o którym pisze się w najbliższej notatce służbowej dla stolicy.
Oczywiście polski rząd ma nas w nosie mniej więcej tak samo jak turecki, dlatego Turcja raczej się reakcji Polski nie obawia. Na dłuższą metę musimy zmienić albo rząd, albo klimat w kraju na taki, który sprzyja międzynarodowej solidarności. Na dobry początek warto wziąć udział w demonstracjach antyrasistowskich, które odbędą się w najbliższą sobotę w kilku miastach. W Warszawie zaczynamy o 12:00 na pl. Zamkowym. Przyjdźcie.