grymilion dolarów

Gra fotoreporterska

Wyobraziłem sobie grę następującej treści. Gracz jest fotoreporterem, jeździ po różnych krajach i cyka fotki. Rodzime redakcje kupują te fotki lub nie, zależnie od tego, czy widać na nich to, co redakcje chciałyby zobaczyć. Na przykład jeśli reporter jedzie na wojnę, to jedna redakcja może chcieć zdjęcie ruin, a inna zdjęcie żołnierzy, zależnie od tego, co jej zdaniem jest interesujące.

A więc gracz jedzie do obcego kraju i tamże widzi pewien krajobraz, powiedzmy miasto. Powiedzmy, że w tym mieście toczy się wojna. Ludziki biegają, strzelają do siebie, czasem przeleci samolot i zrzuci bombę, coś się pali, ktoś płacze, ktoś ucieka, no różne rzeczy się dzieją. Wszystko w kadrze się nie zmieści, a zresztą dobre zdjęcie musi mieć określony temat. Więc gracz wodzi po tym krajobrazie niedużym prostokącikiem i wybiera, co sfotografować.

Redakcje te zdjęcia publikują i już na własną rękę dodają podpisy. Specjalnie nie pakowałbym w to żadnego zaawansowanego interpretera treści zdjęć, tylko właśnie chciałbym, żeby podpisy były banalne i szablonowe. Reporter zrobił zdjęcie cywilów ukrywających się przed żołnierzami, a podpis głosi: “złe warunki życia i zacofanie cywilizacyjne są przyczyną wojny w Dalekistanie.” Chciałbym, żeby gracz z czasem zorientował się, że różne kraje są opisywane różnie: jedne z życzliwością, inne z poczuciem wyższości. Te same sytuacje, podobne zdjęcia, inne podpisy. Albo na przykład reporter robi zdjęcie żołnierzy z frakcji w kratkę, a redakcja błędnie podpisuje, że to frakcja w paski. No ręce opadają po prostu.

Oczywiście największą kasę trzepałoby się na zdjęciach jak najlepiej pasujących do ulubionego spinu gazet. Chciałbym jednak sprowokować gracza, żeby zaczął się zastanawiać, czy to jest w porządku. W grach komputerowych oznacza to, że musi zaistnieć wybór, ponieważ rzeczy, których wybór nie dotyczy, są dla graczy przezroczyste. W tym wypadku wybór wiązałby się z tym, że materiał w gazetach wpływałby na upodobania czytelników, a te wpływałyby na preferencje gazet. Jeśli więc reporter dostarczyłby niepopularne zdjęcia, ale za to takie, z których nie da zrobić zupełnie negatywnej historii, to gazety chcąc nie chcąc zmieniałyby nastawienie czytelników na bardziej pozytywne. Oczywiście jeśli gracz nie zarobi na następną wyprawę, to gra się zakończy.


republikacja z facebook.com/jzwesolowski/posts/651940351653971

Jacek

Prowadzi studio działalności okołogrowej Inżynieria Wszechświetności i tam m.in. pisze więcej o grach. Autor podręcznika Level design dla początkujących. Twórczość Jacka można wspierać na Patronite. → facebook → twitter

One thought on “Gra fotoreporterska

  • a jako że obraz jak tysiąc słów:

Comments are closed.