Potrzebujemy wspólnych bajek
Chyba nie będzie dla nas dużym zaskoczeniem, że są seriale “dla ludzi z dużych miast” i “dla ludzi z małych miast”, “dla mężczyzn” i “dla kobiet”, “dla białych” i “dla murzynów” i tak dalej. A jednak bardziej ta myśl przemawia do wyobraźni, gdy się ją zobaczy na mapce.
Marzy mi się, żeby Kartografia ekstremalna zrobiła podobne mapki dla Polski.
http://www.nytimes.com/interactive/2016/12/26/upshot/duck-dynasty-vs-modern-family-television-maps.html
‘Duck Dynasty’ vs. ‘Modern Family’: 50 Maps of the U.S. Cultural Divide
Trochę mnie zaskoczyło, że seriale o zombich są popularne na wsi i/lub wśród zwolenników Trumpa (trochę trudno powiedzieć, bo te dwie rzeczy się na siebie nakładają). Zastanawiam się, czy to dlatego, że na wsi bardziej do ludzi przemawiają bajki o samodzielnym radzeniu sobie w dziczy, czy też dlatego, że zwolennicy Trumpa znajdują w zombich wygodny eufemizm na imigrantów.
No i rzecz jasna warto zapytać: skoro np. wieś opowiada sobie inne bajki niż miasto, to jakim cudem mamy mieć wspólne bajki w polityce?
Może właśnie od tego należałoby zacząć – od wspólnej dosłownie bajki, na przykład w postaci serialu? Czy to się w ogóle da zrobić, czy też faktycznie częścią wspólną naszych gustów i potrzeb są tylko kreskówki dla dzieci?
h/t Ewa Brzank
republikacja z facebook.com/jzwesolowski/posts/753348184846520