Chorągiewki na mapie
Przywołajcie z pamięci charakterystyczny obraz z II Wojny Światowej: wysoki, dosyć ciasny pokój z wielkim stołem. Na stole mapa południowej Anglii. Wokół stołu krzątają się operatorki ze słuchawkami na uszach i z długimi tyczkami w rękach. Nanoszą na mapę bieżące komunikaty z namiaru radiowego, bo trwa Bitwa o Anglię, a stół służy do koordynowania brytyjskiej obrony lotniczej przed nalotami niemieckich eskadr bombowych.
To jest właśnie moja praca w Razem. Jestem sztabowcem.
W jednym oknie mam otwarty program Wygra Warszawy, na którym wykonuję właśnie intensywną obróbkę.
W drugim oknie mam tabelę z listami kandydackimi, które są mi potrzebne do innego zadania.
W trzecim oknie mam komunikator, który służy mi do kontaktów z pozostałymi osobami ze sztabu i z moimi współpracownikami z zespołu tekściarsko-narracyjnego.
W czwartym oknie podglądam rozpiskę strategii narracyjnej, w której jest dokładnie wyjaśnione, jak przez najbliższe dwa miesiące będziemy bombardować Jakiego, a jak Trzaskowskiego. Nie pokażę Wam tego dokumentu nawet za milion dolarów.
W piątym oknie uczestniczę w posiedzeniu razemowej komisji strategicznej, w której jestem członkiem. Planujemy właśnie inwazję na Normandię.
Metaforyczne bomby spadną daleko stąd. Nie jestem od rozdawania ulotek, tylko od wymyślania, co na tych ulotkach będzie napisane. Nie jestem od negocjacji, tylko od zastanawiania się, z kim i o czym można by negocjować. Nie jestem od debatowania, tylko od tworzenia scenariuszy debat. W moim bunkrze jest cicho i spokojnie, i tylko w wieczór wyborczy na wszystkich ekranach będę miał słupki z prognozami.
Ten łomot, który słyszałem dziś po południu, to był chyba felieton Jana Hartmana. Poszło daleko, w moim bunkrze ledwo słychać. Ludzie przejmują się tym, że huknęło, nawet jeśli spadło w szczerym polu, ale ja nie muszę nic przesuwać na moim stole.
Strasznie dziwnie wygląda polityka z perspektywy sztabowej. Chorągiewki na mapie.
Może to będzie tytuł następnej książki. O ile w ogóle powstanie, bo jedną już piszę, a raczej – próbuję, bo tymczasem siedziałem dziś w bunkrze od 10 do 22.